Takie prognozy przedstawiają prof. Andrzej Wernik z Akademii Finansów i prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC. W ich opinii, nawet jeśli rząd będzie usiłował utrzymać deficyt budżetowy na niskim poziomie, to deficytu całego sektora finansów publicznych nie uda się ograniczyć – może on przekroczyć prognozowane przez Komisję Europejską 7,3 proc. i sięgnąć nawet 8 proc. PKB.
Resort finansów przygotował założenia makroekonomiczne do budżetu na 2010 r. – PKB ma wzrosnąć o 0,5 proc., a inflacja wyniesie 1,5 proc. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, deklaruje jednocześnie, że mimo prognozowanego niewielkiego wzrostu PKB ministerstwo nie zaproponuje wysokiego deficytu. A to znak, że zamiast dotacji do różnych instytucji, np. FUS, zmusi je do zapożyczania się na własną rękę.
Z taką tendencją będziemy mieli do czynienia już w tym roku. Profesor Andrzej Wernik wylicza, że w sektorze rządowym i samorządowym może zabraknąć w tym roku 56 – 63 mld zł. Dochody budżetowe mogą być bowiem niższe niż w 2008 r. o 3 – 4 proc. Najbardziej spadną wpływy z VAT – głównego podatku zasilającego budżet.
Rząd zaplanował wpływy na ten rok rzędu 118,6 mld zł. – Z moich wyliczeń wynika, że mogą się one obniżyć w porównaniu z rokiem 2008 o 8,5 mld zł i wynieść 93,3 mld zł – wyjaśnia Jakub Borowski, główny ekonomista InvestBanku. – A to oznacza, że będą one o 25,3 mld zł, niższe niż zaplanował rząd.
Według niego na spadek wpływów z VAT złożą się przede wszystkim cykliczne obniżenie efektywnej stawki VAT do średniorocznie 10,6 proc., a także niższa dynamika konsumpcji i inwestycji mieszkaniowych oraz nieznacznie niższe niż przed rokiem wydatki bieżące z budżetu państwa na towary i usługi.