– Przepisy obowiązujące w Polsce zmuszają rząd do podnoszenia rent, emerytur czy płac w budżetówce o poziom inflacji oraz o określony poziom wzrostu średniego wynagrodzenia lub płacy minimalnej – wyjaśnia Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – To może zwiększyć wydatki państwa nawet o 15 – 18 mld zł - dodaje.- Można odejść od corocznej waloryzacji rent i emerytur. Ale by to zrobić trzeba jednak zmienić ustawy, a na to nie ma szans - twierdzi Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów.
Już dziś widać, że rząd może mieć problem ze spełnieniem obietnic złożonych np. nauczycielom. Po 10 proc. podwyżce płac w 2009 r. również o 10 proc. miały one wzrosnąć w 2010 r. Tymczasem podwyżki z 2009 r. zwiększyły wydatki z budżetu o ok. 2,5 mld zł.
Zdaniem Jankowiaka gabinet Donalda Tuska powinien przejrzeć wydatki sztywne i spróbować je zmniejszyć, tak jak to już wcześniej proponował Stanisław Gomułka. Przy 0,5 proc. zwyżce PKB i jednoprocentowej inflacji wzrost dochodów podatkowych i niepodatkowych w porównaniu z 2009 r. wyniesie zaledwie kilka miliardów złotych. Jak wylicza były minister finansów Mirosław Gronicki, w tym roku, w zależności od stopnia wykorzystania środków unijnych, wpływy do państwowej kasy mogą sięgnąć 255 – 265 mld zł w porównaniu do 303 mld zł zapisanych w budżecie. – W tej sytuacji rząd musi ograniczyć wydatki do 290 mld zł w tym roku i maksymalnie do 300 mld zł w przyszłym – uważa ekonomista.
Oprócz wydatków socjalnych z pewnością wzrosną również koszty obsługi długu z 32,7 mld zł do co najmniej 34,7 mld zł oraz różnego rodzaju dotacje. – ZUS już w tym roku ogłosił, że z powodu rosnącego bezrobocia zabraknie mu około 5 mld zł – przypomina Gronicki. Rząd zakłada zaś, że w przyszłym roku stopa bezrobocia może sięgnąć 13,8 proc. wobec 10,8 proc. obecnie. Wskutek szczupłości budżetu ZUS będzie musiał zaciągnąć kredyt, by pokryć wydatki. Poza tym ustawowo rosną także wydatki na obronę narodową.
– W kryzysie nikt nie powinien wymagać od rządu, aby waloryzował świadczenia i podnosił wydatki na obronę narodową – uważa Krzysztof Rybiński, partner Ernst & Young. – To najlepszy moment, aby przejść wreszcie na budżet zadaniowy i zreformować wydatki.