12 mld zł – rekordowa kwota przychodów z prywatyzacji na koniec czerwca, to głównie efekt dużych transakcji. Wiele mniejszych nadal kończy się fiaskiem. Nie sprawdzają się też aukcje. Od 15 czerwca nie doszła do skutku sprzedaż w tym trybie aż 17 spółek, bo nie zgłosił się na nie ani jeden chętny. I to mimo możliwości obniżki przez Skarb Państwa ceny wyjściowej do 15 proc. przy kolejnych podejściach.

Pozostałe wprowadzone w marcu zmiany polegały na ściślejszym związaniu doradców z daną spółką poprzez zawieranie umów nie tylko na przygotowywanie analiz, ale całość usług, które mają doprowadzić do skutecznej prywatyzacji. Resort skarbu może też prowadzić przetargi ograniczone, skierowane do zawężonego grona firm doradczych, a płatności za usługę dzielić na raty zależnie od stopnia trudności poszczególnych etapów prywatyzacji.

– Zmiany zaktywizowały przede wszystkim środowisko doradców, które zaczęło domagać się od resortu skarbu większej promocji projektów prywatyzacyjnych – mówi „Rz” Andrzej Głowacki, prezes firmy doradczej DGA. – Firm, dla których nie wybrano jeszcze doradców, więc można zastosować do nich nowe zasady, zostało bowiem niewiele, około setki. To głównie mniejsze spółki, w trudnej kondycji – dodaje. Zaznacza też, że w przypadku aukcji potencjalni inwestorzy mają niewiele czasu, by zapoznać się z dokumentami spółki, i trudno im podjąć decyzję w oparciu o niepełne dane.

– Od wyboru doradcy do rozpoczęcia prywatyzacji mija zwykle sześć – siedem miesięcy, a więc na efekty trzeba jeszcze poczekać – zapewnia w rozmowie z „Rz” Maciej Wewió, rzecznik Ministerstwa Skarbu. – Na razie zmieniły się nasze wewnętrzne procedury. Nowe zasady doboru doradców możemy stosować do firm, których nie udało się dotąd sprzedać, tylko wówczas, gdy wygasną dotychczasowe umowy. Teraz w wielu przypadkach jesteśmy w połowie drogi, bo ponad 400 procesów prywatyzacyjnych już trwa.

Zdaniem Wewióra, fiasko wielu aukcji to efekt zaniedbania prywatyzacji średnich i małych spółek w poprzednich latach – wiele z nich utraciło w międzyczasie pozycję na rynku i nie jest już atrakcyjnych dla inwestorów.