Rząd przyjął wstępny projekt budżetu na przyszły rok. W niedzielę dokument nie był jeszcze opublikowany, ale Ludwik Kotecki, wiceminister finansów, poinformował PAP, że deficyt budżetowy nie może być większy niż 40,2 mld zł. Dodał także, że rząd przyjął projekt z wyższymi, niż pierwotnie zakładano dochodami i wydatkami, jednak zmiany są niewielkie. – Dochody są trochę wyższe niż w założonym projekcie, wyższa jest prognoza dochodów niepodatkowych. Wobec tego zwiększeniu uległy także wydatki, Rada Ministrów pozwoliła na uwzględnienie wyższych wydatków w resortach. Są one jednak zwiększone w minimalnym stopniu – stwierdził Ludwik Kotecki. Informacje te uszczegółowił Marek Sawicki, minister rolnictwa. Według niego wydatki mają być zmniejszone o 1 mld zł, i o tę kwotę wzrosną dochody.
Oznacza to, że w przyszłym roku rząd się spodziewa 272 – 273mld zł dochodów oraz 312 - 311 mld zł wydatków.
Najistotniejsze dla konsumentów są zmiany VAT. Stawki rosną o 1 pkt proc. Wyjątek stanowią stawki na część towarów żywnościowych (chleb, nabiał, przetwory mięsne, produkty zbożowe oraz soki). Tu stawka będzie obniżona do 5 proc. VAT będziemy też płacili za nieprzetworzone i nisko przetworzone artykuły spożywcze oraz książki i czasopisma specjalistyczne. Rząd uważa, że wprowadzenia od maja kas fiskalnych dla usług prawniczych, doradczych, związanych z ochroną zdrowia, opieką społeczną, usług pogrzebowych i związanych z kulturą i sportem także podniesie wpływy z VAT. Dodatkowo zmienią się zasady odliczania VAT przy kupowaniu samochodów z kratką.
Palacze więcej zapłacą za papierosy, bo od stycznia wprowadzona będzie 4-proc. stawka podatku akcyzowego.
Nie wiadomo, czy rząd ostatecznie wprowadził też zmiany w podatku CIT polegające na przywróceniu 50 tys. euro jako granicy limitu odliczania jednorazowej amortyzacji (w tym i w ub.r. było to 100 tys. euro). Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, uważa, że pomimo tych zmian wszystkie dochody podatkowe zostały przeszacowane o ok. 4 – 5 mld zł. – Wzrost dochodów podatkowych o 8,3 proc., a CIT o 13,2 proc. jest nadmiernie optymistyczny – twierdzi. Jego zdaniem także wzrost dochodów niewynikających z podatków o 20,9 proc., a tak zakłada rząd, możliwy będzie tylko wówczas, gdy uda się uzyskać bardzo wysokie wpływy z dywidendy. Ekonomista zakłada, że przewidziane w projekcie budżetu 9,2 mld dywidendy to wpływy ze spółek Skarbu Państwa oraz ponad 4 mld zł z BGK. Najprawdopodobniej więc z dywidendy od firm Skarbu Państwa rząd chce ok. 4 mld zł (tyle samo co w tym roku), a pozostałe pieniądze to wpływy z BGK wynikające ze sprzedaży akcji PKO BP. Także Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka PKPP Lewiatan, zwraca uwagę na to, że do dochodów nie powinny być wliczane wpływy z NBP. A tak zrobił rząd, zakładając 1,7 mld zł wpływów z zysku NBP jako część dochodów niepodatkowych. – Zasadą powinno być, że wpływy z zysku banku centralnego przeznaczamy na spłatę zadłużenia, a nie traktujemy jak wpływów do budżetu z możliwością wykorzystania na pokrycie bieżących wydatków – tłumaczy ekonomistka.