Resort finansów planuje zmianę sposobu liczenia długu publicznego według metodologii krajowej. Gdyby pomysł MF obowiązywał już w 2011 r., zadłużenie zagraniczne byłoby niższe o ponad 23 mld zł.
– Chcemy, aby wielkość zadłużenia wyrażona w walutach obcych była zależna od średniorocznego kursu waluty. Zamiast brać pod uwagę poziom kursu złotego do innych walut z dnia 31 grudnia, wyliczalibyśmy zadłużenie na koniec roku, biorąc pod uwagę średni kurs – mówi „Rz" Dominik Radziwiłł, wiceminister finansów. Nowy sposób zacząłby obowiązywać przy liczeniu długu za 2012 r.
Plan MF można traktować jako dodatkowe zabezpieczenie przed przekroczeniem przez dług bariery 55 proc. PKB (według polskiej metodologii rząd nie zalicza do długu zobowiązań Krajowego Funduszu Drogowego). Gdyby tak się stało, rząd musiałby zrównoważyć budżet i wprowadzić kolejne działania oszczędnościowe. Dziś około jednej trzeciej naszego długu jest wyrażona w walutach obcych i każde osłabienie polskiej waluty zwiększa jego złotową wartość – dług mógłby wzrosnąć powyżej 55 proc. PKB, gdyby na koniec roku euro kosztowało powyżej 4,7 zł (stąd też działania BGK i NBP zmierzające do umocnienia złotego).
– Od dawna proponowaliśmy, aby przy przeliczaniu zadłużenia brać pod uwagę średnioroczny kurs – mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – To wykluczy wszelkie spekulacje i manipulacje kursem złotego.
Pomysłowi resortu przyklaskuje też Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku. – Jeśli zaczniemy brać pod uwagę kurs średnioroczny, ryzyko ataków spekulacyjnych się zmniejszy – zapewnia.