Na początku tygodnia oprocentowanie obligacji osiągnęło rekordowo niskie poziomy, później część inwestorów zaczęła już realizować zyski, ale rentowność obligacji 10-letnich papierów zakotwiczyła blisko 3,5 proc., a 2-letnich wynosi niewiele ponad 3 proc.
Ekonomiści przyznają, że gwałtowny wzrost cen polskich papierów wygląda trochę na spekulacyjną bańkę. Zauważają jednak, że spadki rentowności nastąpiły nie tylko w Polsce, ale praktycznie w całej Europie.
Czytaj też: Polska coraz drożej sprzedaje dług
- W dużym stopniu przyczynił się do tego Bank Japonii, który zapowiedział skup aktywów na ogromną skalę. Od tamtej pory azjatycki kapitał popłynął do wielu krajów Europy, również do tych, których gospodarki zmagają się poważnymi problemami, jak Francja czy Hiszpania. Hiszpańskie rentowności spadły do poziomów widzianych jeszcze zanim agencje ratingowe zaczęły obniżać Hiszpanii ratingi – mówi Piotr Bielski, analityk BZ WBK.
Równie ważne, jak to ile kapitału płynie do naszych papierów skarbowych jest to, jaki jest to kapitał – długoterminowy czy taki, który przy najbliższej okazji z naszego kraju się wycofa i popłynie gdzie indziej. – Trzeba się liczyć z ryzykiem odpływu. Jeśli ten kapitał potrafił się tak szybko przemieścić w jedną stronę, równie szybko może przesunąć się w drugą – mówi Bielski.