Dochody państwa w 2012 r. wyniosły 612,2 mld zł, czyli o 4,3 proc. więcej niż w 2011 r. – podał GUS. To mniej więcej tyle, ile zwiększyła się nominalna wartość PKB. W przeliczeniu na jednego Polaka to ok. 15,9 tys. zł. W zamian w 2012 r. dostał on usługi publiczne o wartości 17,5 tys. zł.
Najwięcej zbiera od nas państwo z podatków od produkcji i importu, czyli m.in. VAT, akcyzy czy cła. Na jednego mieszkańca w 2012 r. przypadło 5,3 tys. zł (205,6 mld zł ogółem) i to jedyna danina, której wartość spadła w porównaniu z 2011 r. (o 2,2 proc., z czego z samego VAT o ok. 1 proc.).
To efekt spowolnienia gospodarczego: mniej wydajemy na konsumpcję, firmy mniej produkują. Do tego zmienia się struktura konsumpcji, bo ludzie rezygnują z zakupów dóbr trwałych, które są obłożone wyższą stawką VAT, a np. wydatki na żywność, która jest obłożona niższym podatkiem, utrzymują się na podobnym poziomie. – To, że mimo stosunkowo wysokiej inflacji spadły wpływy z VAT, pokazuje, że utrzymywanie podwyższonych stawek tego podatku w okresie spowolnienie gospodarczego okazało się polityczną porażką – ocenia Stanisław Kluza, były minister finansów.
Drugim największym źródłem wpływów do kasy państwa są składki na ubezpieczenia społeczne. To w sumie 5,1 tys. zł per capita (196,1 mld zł ogółem) i aż 12,3 proc. więcej niż w 2011 r. – Wyższe dochody ze składek można tłumaczyć m.in. wzrostem składki rentowej o 2 pkt proc. od właśnie 2012 r. – zauważa wyjaśnia Aleksander Łaszek, ekonomista Fundacji FOR.
Sporo pieniędzy instytucje publiczne – rządowe i samorządowe – zbierają z podatków od dochodów i majątków. W 2012 r. na jednego mieszkańca przypadło 3 tys. zł (115,2 mld zł), aż o 7,4 proc. więcej niż rok wcześniej. Za ten wzrost odpowiedzialne są inne podatki niż PIT (wpływy z tego tytułu to 1,8 tys. zł per capita, o 4,6 proc. więcej niż w 2011 r.) – np. podatek rolny wzrósł aż o 45 proc.