Rewizja budżetu była konieczna, bo ze względu na głębsze od spodziewanego spowolnienie gospodarcze wpływy z podatków załamały się w pierwszej połowie roku.
Rząd oszacował, że z VAT zabraknie 13,4 mld zł, z CIT – 7,6, z akcyzy – 4,7 mld zł, a z PIT – 2 mld zł. W sumie wyrwa w dochodach (po uwzględnieniu nadzwyczajnego wpływu zysku z NBP) ma wynieść blisko 24 mld zł (dokładnie 23,7 mld zł).
Ale ostatnie tygodnie pokazują, że ta luka w dochodach może nie być tak głęboka. – W oparciu o najnowsze trendy we wpływach podatkowych szacujemy, że wpływy z VAT w 2013 r. będą prawdopodobnie wyższe od zrewidowanego planu o 3,5 mld zł, a PIT i CIT może być o około 1 mld zł wyższy – uważa Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy.
– Wydaje się, że nowelizacja budżetu została zrobiona trochę na wyrost. Według naszej opinii ubytek dochodów może wynieść nie 24 mld zł, ale około 15–17 mld zł – mówi Piotr Bartkiewicz, ekonomista BRE Banku. Inni ekonomiści nie są aż tak wielkimi optymistami, ale wszyscy zgadzają się, że poprawa w gospodarce jest na tyle widoczna, że może pomóc i budżetowi.
Zadziała konsumpcja
– Skala przeszacowania ubytku w dochodach to kilka miliardów złotych, ale nie chcę podawać precyzyjnych prognoz – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Polska. – Dla budżetu najważniejszy jest popyt krajowy, czyli konsumpcja i inwestycje – podkreśla Borowski.