Dzięki zwolnieniom w podatku PIT Polacy zaoszczędzili w ubiegłym roku 8,8 mld zł – wynika z zestawienia przygotowanego przez Ministerstwo Finansów. Ale to przede wszystkim zasługa dwóch ulg: na dzieci i rehabilitacyjnej. Pozostałe okazują się albo zbyt skomplikowane albo zbyt mało osób o nich w ogóle wie.
Innowacje bez wsparcia?
Na liście najmniej popularnych ulg pierwsze miejsce zajmuje możliwość odliczania od dochodu wydatków na nabycie nowych technologii. W 2013 r. wykorzystało ją raptem 31 firm. To tyle co nic, biorąc pod uwagę, że uprawnionych jest teoretycznie ponad 1,3 mln przedsiębiorców.
– Ulga jest po prostu mało efektywna, korzyść, jaką uzyskuje podatnik to 9,5 proc. poniesionych kosztów – komentuje Magdalena Burnat-Mikosz, wiceprezes zarządu Deloitte. – A przede wszystkim jest bardzo skomplikowana. Dotyczy ona zakupów wiedzy technologicznej w postaci wartości niematerialnych i prawnych (np. wyniki badań i prac rozwojowych czy licencji). Taka wiedza nie może być znana na świecie dłużej niż pięć lat, co musi poświadczyć wyznaczony biegły.
– Korzystanie z tej ulgi to dodatkowe koszty i czas dla firm. Zwłaszcza dla tych mniejszych to nieopłacalne – dodaje Burnat. Dla większych zresztą też, bo skorzystało z niej tylko 75 podmiotów płacących CIT. W sumie razem (w CIT i PIT) sięgnęła ona 390 mln zł (z czego prawie 1 mln zł w PIT). Dla porównania w 2012 r. firmy na badania i rozwój wydały 5,3 mld zł.
– Jeśli państwo naprawdę chce wspierać innowacje, konstrukcja tej ulgi musi być zmieniona – dodaje Burnat. Ministerstwo Gospodarki przygotowało nawet projekt ustawy, ale resort finansów zablokował jego wejście w życie. Przynajmniej do czasu, gdy Komisja Europejska zdejmie z nas procedurę nadmiernego deficytu.