Młody Czech Tomas Holub zna osiem języków, w 14 lat poznał 15 krajów na trzech kontynentach. Ma cztery dyplomy zdobyte w czterech państwach. I własny startup – w Hongkongu.
Jego CoverGo to fintech, a raczej insurtech, czyli startup wykorzystujący najnowsze techniki informatyczne w finansach, w tym przypadku w ubezpieczeniach. Tomas wraz ze swoim kilkuosobowym teamem, gdzie są również Czesi, a nawet Francuz, tworzy oprogramowanie pozwalające brokerom ubezpieczeniowym porównywać w czasie rzeczywistym stawki i warunki polis. A firmom asekuracyjnym – sprzedawać ubezpieczenia online i przez komórkę.
Dlaczego Hongkong, a nie Europa? – Bo tu wydaje się rocznie 16 mld dol. na ubezpieczenia, to duży rynek skoncentrowany w stosunkowo małym miejscu. I dobra baza do rozwoju w regionie: w Azji jest popyt na tego rodzaju rozwiązania jak nasze – mówi Holub, który wcześniej pracował trzy lata nad projektami bankowymi i ubezpieczeniowymi w PwC w Londynie i w firmie insurtechowej w Singapurze. Jest jeszcze jeden powód. – Dobre wsparcie dla startupów – dodaje.
Hongkong łowi międzynarodowe talenty technologiczne. Założone w 2016 r. CoverGo trafiło rok temu do inkubatora prowadzonego przez Cyberport, jedno z dwóch tutejszych centrów technologicznych finansowanych przez regionalny rząd specjalnego regionu administracyjnego, jakim jest Hongkong. Miejsc łączących startupy i większych przedsiębiorców z inwestorami prywatnymi i korporacjami poszukującymi rozwiązań technologicznych. Gospodarka chińska właśnie przeszła z fazy imitacji w fazę innowacji i Hongkong zamierza na tym zarabiać.
– Stawiamy na startupy technologiczne chcące wejść do Chin. I bogatych przedsiębiorców z Chin chcących ściągnąć talenty z zagranicy – wyjaśnia Lee George Lam, prezes Cyberportu. I dodaje, że rząd Hongkongu przeznaczył na inwestycje w innowacje 73 mld dol. hongkońskich. To w przeliczeniu ok. 34 mld zł, niemal tyle co ponad pięciokrotnie większa Polska wydaje w półtora roku na socjalny program 500+.