– Jeśli obejmę ten resort, dokonam analizy, jak spółki są zarządzane, i w zależności od tego będą podejmowane decyzje – ta wypowiedź Jacka Sasina, wicepremiera i przyszłego ministra ds. nadzoru właścicielskiego, w czwartkowym wywiadzie dla TVN 24 mogła zasiać niepokój w części zarządów czołowych spółek z udziałem Skarbu Państwa, które teraz trafią pod kontrolę nowego ministerstwa.
Tym bardziej że chociaż Sasin zastrzegł, iż nie przewiduje dramatycznych działań, przynajmniej na początku, to stwierdził, że jakieś zmiany w spółkach Skarbu Państwa zapewne będą. To oznacza, że nasz barometr mierzący (narastająco, w ciągu ostatnich 12 miesięcy) skalę rotacji szefów dużych spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa znów pójdzie do góry.
Czytaj także: Zbyt ambitny kadrowy
W październiku nasz barometr spadł do rekordowo niskiego poziomu 8,3 pkt – najniższego nie tylko od początku rządów PiS, ale i w całej swojej historii. To ponad dziesięć razy mniej niż wynosił jego rekord podczas szczytu kadrowych roszad z 2016 r.
Wskaźnik, który od początku tego roku niemal z miesiąca na miesiąc spadał, obniżyła kampania wyborcza. W ostatnich czterech miesiącach w 42 analizowanych przez nas firmach nie wymieniono żadnego szefa – widać było, że w tym czasie rządząca ekipa miała na głowie ważniejsze sprawy niż kadry w państwowych firmach. Tym bardziej że niemal w każdej z nich przynajmniej raz w ciągu minionych czterech lat wymieniono prezesa, a w niektórych zrobiono to kilkakrotnie. Rekordzistką jest Energa, która miała w tym czasie ośmiu szefów (licząc także p.o. prezesa).