PKP InterCity prowadzi w tej sprawie rozmowy z firmami francuskimi i hiszpańskimi – dowiedziała się „Rz”. – Chcemy korzystać z doświadczenia firm, które koleje dużych prędkości wybudowały u siebie – mówi Czesław Warsewicz, prezes spółki. Narodowy przewoźnik nie rozmawia ze spółką PKP Polskie Linie Kolejowe, odpowiedzialną w Polsce za remont i budowę nowych torów. PLK nie ma w podobnych przedsięwzięciach doświadczenia, a Hiszpanie wybudowali u siebie już ok. 1000 kilometrów torów dla kolei dużych prędkości, czyli takich, po których pociągi mogą poruszać się z prędkością ok. 350 km na godzinę. W całej Europie sieć takich linii przekracza 4 tys. km, a do 2010 roku będzie miała ponad 6,8 tys. km. Dekadę później powinna mieć już 9 tys. km.
6,8 tys. km - taką długość już w 2010 roku będzie miała sieć szybkich linii kolejowych na Starym Kontynencie
Narodowy przewoźnik pasażerski nie chce sam budować torów. Chce po nich jeździć. Jego wkład w konsorcjum miałby polegać na zagwarantowaniu korzystania z wybudowanych linii kolejowych dużych prędkości przez określony czas, co oznacza konkretne wpływy do kasy operatora.
– Prowadzimy wstępne rozmowy z firmami, które taką współpracą mogłyby być zainteresowane, w ciągu pół roku chcemy opracować plan, który przedstawimy ministrowi infrastruktury – mówi prezes Warsewicz. Trasy, na jakich miałyby zostać wybudowane linie dużych prędkości, wskazałby polski rząd. – Najbardziej opłacalne byłoby połączenie Warszawy z Łodzią, a następnie Wrocławia z Poznaniem – wyjaśnia Warsewicz. Właśnie taki jej przebieg został zapisany w strategii dla kolei z kwietnia zeszłego roku. Jednak wygląda na to, że w swoich planach InterCity wychodzi przed szereg. Projektem takim zajmuje się bowiem Ministerstwo Infrastruktury. – Zamierzamy rozpocząć pracę nad kolejami dużych prędkości. Robi to cała Europa Zachodnia, a my nie powinniśmy pozostawać w tyle. To dla nas niezwykła szansa rozwojowa – przekonuje Juliusz Engelhardt, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za kolej.
Już niedługo wszystkie stolice zachodnioeuropejskie będą połączone szybką koleją. Zaczęły je budować pod koniec lat 70. – Bez unijnych dotacji sobie z tym zadaniem nie poradzimy – mówi minister Engelhardt. – Trzeba pamiętać, że takiej linii nie buduje się rok czy dwa lata, tylko od sześciu nawet do dziesięciu lat. Wcześniej trzeba przygotować inwestycję, czyli m.in. zarezerwować i wykupić grunty oraz sporządzić projekty budowlane. – W ramach dotacji unijnych do 2013 roku mamy na ten projekt zarezerwowanych kilkadziesiąt mln euro na prace przygotowawcze. Środki na budowę torów będą musiały być zapewnione w perspektywie finansowania od 2014 roku lub dalszej – podsumowuje minister.