Po kilku dniach rekordowego wzrostu cen ropy czwartek przyniósł niewielką korektę. W Londynie za baryłkę płacono poniżej 100 dol. Spadek jest mały, bo wielu inwestorów w obawie o stan gospodarki USA woli zabezpieczać się i skupuje surowce, w tym ropę.
– Pięć gr na litrze benzyny i sześć gr na oleju napędowym – średnio takie podwyżki są na stacjach w tym tygodniu. To jednak dopiero początek wyraźniejszych zwyżek – ostrzega Urszula Cieślak, analityk BM Reflex. Ceny w detalu zmieniają się bowiem z pewnym opóźnieniem do rynków hurtowych.
Edward Meir, analityk MF Global, uważa tymczasem, że nic nie uzasadnia aż tak dużych podwyżek cen ropy. Z drugiej strony przyznaje, że nie radzi rezygnować z inwestycji w ten surowiec. Zwyżki cen mogą się jeszcze pojawiać. Zwłaszcza że wspiera je słabnący dolar.
– To obawy o zapasy ropy podtrzymują ceny – dodaje David Moore, analityk Commonwealth Bank of Australia. Podkreśla, że w krótkim terminie na ceny wpływać będzie także oczekiwanie na decyzję krajów OPEC. Kartel zbiera się 5 marca i może ograniczyć wielkość wydobycia surowca.
OPEC poinformował wczoraj, że cena ropy produkowanej przez zrzeszone w organizacji państwa też osiągnęła nowy rekord – 94,23 dol. Podkreślić trzeba, że dzienną cenę kartel publikuje z 24-godzinnym opóźnieniem. Poprzedni rekord padł 3 stycznia (93,78 dol.).