W piątek wiedeński Trybunał Arbitrażowy uznał, że polscy akcjonariusze Polkomtelu, operatora sieci Plus, mogą dokupić akcje od duńskiego TDC. Pogodzić się z tym nie chce inny akcjonariusz, brytyjski Vodafone, bo transakcja zmarginalizowałaby jego wpływ na Polkomtel.

– Do tej pory był pat, bo strony czekały na orzeczenie Trybunału Arbitrażowego. Dopiero teraz mogą się zacząć jakieś ustalenia – mówi Dominika Tuzinek-Szynkowska, rzecznik Polskiej Grupy Energetycznej. Koncern posiada 17,56 proc. udziałów operatora. Jego przedstawiciele odmawiają jakichkolwiek dalszych informacji na temat spodziewanego rozwoju sytuacji. Nie tylko oni zresztą.

– Dopiero otrzymaliśmy werdykt i musimy go dokładnie przestudiować. Do tego czasu nie będziemy się wypowiadać w tej sprawie – powiedział Nocolaj Due, szef biura prasowego duńskiego TDC. Sprawa jest skomplikowana, więc prawnicy obu stron łamią sobie głowę, co tak naprawdę rozstrzygnął wyrok wiedeńskiego arbitrażu.

– W tej chwili wiemy, że wyrok nie daje jeszcze polskim udziałowcom kontroli nad tym operatorem. Orzeczenie ma bowiem charakter częściowy, a co najważniejsze, może być zaskarżone przez stronę niezadowoloną z takiego rozstrzygnięcia – mówi adwokat Radosław Skowron, partner w Kancelarii Kaczor, Klimczyk, Pucher, Wypiór. W 2006 r. Węglokoks, PKN Orlen, PGE i KGHM zawarły z TDC warunkową transakcję zakupu udziałów Polkomtelu. Jej realizację zawieszono do czasu rozstrzygnięcia postępowania arbitrażowego. Ani zainteresowane strony, ani prawnicy na razie nie chcą przesądzać, czy warunek zawieszający transakcję jeszcze obowiązuje. Czas gra na ich niekorzyść, ponieważ za rok wygasa ważność zawartych umów.

– To, że orzeczenie ma charakter częściowy, oznacza, że ostateczne rozstrzygnięcie Trybunału może jednak oznaczać uznanie racji brytyjskiego Vodafone. Polscy udziałowcy wygrali bitwę, ale do końca wojny długa droga – dodaje Radosław Skowron.