– Znaleźliśmy się na pierwszej linii walki z koronawirusem – podkreśla w rozmowie z „Parkietem" Grzegorz Dzik, prezes giełdowej spółki Impel, jednej z największych firm usługowych w kraju. Impel m.in. sprząta, a także wspiera utrzymanie higieny w ponad 120 szpitalach. W wielu ośrodkach medycznych to właśnie serwisowy personel z Impelu odpowiada za bezpieczeństwo sanitarne pacjentów, często także za zaopatrzenie placówek w podstawowe środki higieny.
– Nasi pracownicy są świadomi ryzyka i wiedzą, że to nie do nich jest skierowane hasło: zostańcie w domu! Ale na posterunku trzyma ludzi nie tylko poczucie obowiązku, lecz także podstawowa konieczność: muszą zarabiać na życie, mają przecież rodziny, zobowiązania finansowe. Teraz koronawirus na porządku dnia postawił konieczność kompensowania ludziom dodatkowego ryzyka. Coraz częstsze jest oczekiwanie, że wynagrodzenie za narażanie się na pierwszej linii frontu epidemicznego będzie proporcjonalne do zagrożeń – mówi prezes Dzik.
W wywiadzie szef outsourcingowej grupy apeluje o rządowe wsparcie dla przedsiębiorców. Chodzi o to, by za wszelką cenę „bronić łańcucha dostaw towarów i usług, bo od tego zależy uniknięcie zapaści gospodarki". – Przedsiębiorcy na razie zostali pozostawieni samym sobie – uważa. Jak dodaje, władze słusznie skupione na ratowaniu ludzkiego życia i zapewnieniu poczucia bezpieczeństwa obywateli wydają się nie doceniać coraz pilniejszej potrzeby stymulowania gospodarki.
– Jeśli ekspansja koronawirusa w Polsce przyjmie najbardziej niekorzystny wariant i kolejne branże dołączą do pogrążonych już w zapaści turystyki czy hotelarstwa, sprawą najwyższej wagi stanie się ratowanie elementarnego łańcucha dostaw towarów i usług. Paraliż czy wręcz przerwanie obrotu gospodarczego spowodowane upadłościami firm byłoby w naszych warunkach katastrofą – ostrzega Grzegorz Dzik.