Ukraińcy nie przyjadą

Obawy plantatorów. Zabraknie pracowników do pomocy przy zbiorach – obawiają się producenci. Ukraińców odstraszają formalności

Publikacja: 14.04.2008 03:49

Poważni rolnicy nie chcą już na czarno zatrudniać cudzoziemców i ukrywać ich przed strażą graniczną. To dlatego masowo zaczęli rejestrować w urzędach pracy imienne zaproszenia – przede wszystkim dla Ukraińców. To one są podstawą do wystawienia wizy umożliwiającej legalne zatrudnienie. W drugiej połowie zeszłego roku takich zgłoszeń urzędy pracy zarejestrowały ponad 23 tysiące. Tylko w ciągu dwóch miesięcy tego roku przybyło dokładnie tyle samo kolejnych wniosków (tylko w lutym – prawie 15 tys.).

Niemal wszystkie zaproszenia kierowane są do Ukraińców, zdecydowana większość dotyczy pracy w rolnictwie.

Rolnicy tracą jednak nadzieję na sezonową pomoc zza Bugu. – Mamy sygnały, że – zwłaszcza na najbliższej nam zachodniej Ukrainie – polskie konsulaty odmawiają wiz z prawem do sezonowego zatrudniania i to mimo formalnych zaproszeń – mówi wiceszef Związku Sadowników RP Tomasz Solis. W takiej sytuacji goście zza wschodniej granicy mogą jednak wybrać Portugalię czy Hiszpanię, gdzie zarobią więcej i wpuszczeni zostaną bez zbędnych formalności.

23 tysiące tyle wniosków o zatrudnienie obcokrajowców zarejestrowały urzędy pracy w I i II kw. 2008 r.

– Rzeczywiście, zbyt często otrzymanie wizy to loteria. W związku z tym nie możemy niczego zaplanować – potwierdza Dominik Woźniak z sadowniczego Rajpolu pod Grójcem. Przyznaje, że grójeckim sadownikom przydałoby się kilkanaście tysięcy sezonowych pracowników z zagranicy, bo kolejny już rok są ogromne kłopoty ze znalezieniem chętnych do pracy Polaków.

Firmy rekrutujące pracowników na Ukrainie, w tym rzeszowska K&K Selekt przenoszą się z terenów sąsiadujących z Polską do Kijowa i na wschód od ukraińskiej stolicy. To dlatego, że decyzje odmowne, nierzadko zaskakujące i niezrozumiałe, są w lwowskim konsulacie na porządku dziennym. – Nasze placówki w głębi Ukrainy zdecydowanie częściej idą na rękę polskim przedsiębiorcom – tłumaczy Katarzyna Kordoń, prezes K&K Selekt, biura, które sprowadziło już nad Wisłę setki ukraińskich robotników. – Jesteśmy gotowi zapłacić Ukraińcom nawet ok. 150 zł za dzień ciężkiej pracy w sadzie – mówi Tomasz Solis, właściciel m.in. plantacji malin.

Wiceprezes Związku Sadowników RP twierdzi, że tylko w jego gminie Urzędowo na Lubelszczyźnie w szczycie sezonu do zbiorów sadownicy potrzebowaliby 6 – 7 tys. cudzoziemskich pomocników. Podobnie jest w innych wielkich zagłębiach plantatorskich. – Ale jeśli w tym roku trafi się nam urodzaj – po trzech sezonach słabszych z powodu nieudanej pogody – to w całym kraju zderzymy się z katastrofalną barierą braku rąk do pracy – ocenia prezes Solis.

Sprawy nie załatwia umowa o małym ruchu granicznym, bo nie daje odwiedzającym się sąsiadom prawa do pracy. Rolnicy chcieliby też, aby poszukiwania za granicą sezonowych robotników ułatwiały im państwowe urzędy.

Resort pracy widzi sprawę inaczej. – Wizę z pozwoleniem na pracę w Polsce łatwiej dziś dostać niż wizę turystyczną – zapewnia Marcin Kulinicz, naczelnik w Departamencie Migracji Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.

Jest faktem, że nie wszystkie zaproszenia do pracy skutkują przyznaniem wizy i nie wszyscy Ukraińcy ze stosownymi wizami zgłaszają się potem do pracodawców. – Procedur już bardziej nie da się uprościć, a ostatecznie o przyjęciu konkretnej oferty decydują warunki pracy, zwłaszcza wysokość proponowanych zarobków – mówi Marcin Kulinicz.

W sezonie

Ukraińcy, a także inni sąsiedzi ze Wschodu od tego roku mogą zatrudniać się w Polsce na pół roku w ciągu 12-miesięcznego okresu bez konieczności uzyskiwania urzędowego pozwolenia na pracę. Po dołączeniu Polski do układu Schengen Ukraińcy czy Białorusini mogą wjeżdżać na terytorium RP na podstawie tzw. krajowej wizy z prawem do pracy. Wiza ta pozwala na półroczny pobyt tylko w Polsce i jest wystawiana na podstawie przyrzeczenia pracodawcy, że zapewnia on cudzoziemcowi zatrudnienie. Oświadczenia pracodawców są rejestrowane w powiatowych urzędach pracy do celów statystycznych.

Na stałe

Zgodę na stałe zatrudnienie cudzoziemców – po uprzednim zbadaniu, czy na rynku nie ma chętnych bezrobotnych Polaków – wydają w kraju wojewodowie. W ostatnich latach zezwolenia na pracę otrzymywało rocznie niewiele ponad 10 tysięcy cudzoziemców. To przede wszystkim kadra menedżerska, doradcy, właściciele spółek i nauczyciele języków. Największą grupę stanowili Ukraińcy.

Poważni rolnicy nie chcą już na czarno zatrudniać cudzoziemców i ukrywać ich przed strażą graniczną. To dlatego masowo zaczęli rejestrować w urzędach pracy imienne zaproszenia – przede wszystkim dla Ukraińców. To one są podstawą do wystawienia wizy umożliwiającej legalne zatrudnienie. W drugiej połowie zeszłego roku takich zgłoszeń urzędy pracy zarejestrowały ponad 23 tysiące. Tylko w ciągu dwóch miesięcy tego roku przybyło dokładnie tyle samo kolejnych wniosków (tylko w lutym – prawie 15 tys.).

Pozostało 88% artykułu
Biznes
Prezydencja w UE: Polska ma pomysł na energię
Biznes
Muzeum Gazowni Warszawskiej – Wyjątkowe Miejsce na Twoje Wydarzenie Biznesowe
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Chińska konkurencja dla Tesli – BYD depcze po piętach
Biznes
Najlepsi z najlepszych Listy 2000 w 2024 r.
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Biznes
Będzie więcej pieniędzy na zbrojenia w UE? "Wielki wybuch" na obronność