Nie widać końca wzrostu cen ropy. W piątek inwestorów na świecie zelektryzowała prognoza banku Goldman Sachs, który stwierdził, że do końca roku baryłka surowca typu West Texas Intermediate (WTI) będzie kosztowała około 150 dolarów.
W przyszłym roku średnia cena ma wynieść 148 dolarów. Powodem ma być rosnący popyt w Azji oraz problemy z podażą. Ceny na rynkach natychmiast podskoczyły, bijąc kolejny rekord 128 dolarów za baryłkę. Cieszyć się mogą akcjonariusze koncernów naftowych, których akcje drożeją. W piątek kursy takich spółek jak Shell czy Neste znacząco zwyżkowały.
Ale problem mają kierowcy, także ci w Polsce. – Jeśli ceny ropy dojdą do 140 – 150 dolarów, a dolar nie będzie się osłabiał, to w Polsce na stacjach cena benzyny może znacznie przekroczyć 5 zł za litr – mówi Urszula Cieślak, ekspert łódzkiego biura maklerskiego Reflex. Do tej pory taniejący dolar amortyzował skutki skoku cen ropy. Ale niedługo sytuacja może się zmienić. – Najprawdopodobniej ten korzystny okres osłabienia dolara skończył się – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku.
W Polsce amerykańska waluta kosztuje obecnie 2,18 zł, czyli o 22 proc. mniej niż przed rokiem. Większość prognoz na koniec 2008 r. waha się od 2,2 do 2,4 zł.
Ale ten pesymistyczny scenariusz gwałtownie rosnących cen benzyny niekoniecznie musi się zrealizować, a nawet jeśli, to nie musi trwać długo. Bank UBS również podniósł w piątek prognozy cen ropy – średnio o 50 proc. – ale nie do tak drastycznych poziomów jak Goldman Sachs. Zdaniem szwajcarskich analityków w tym roku średnia cena wyniesie 115 dolarów za baryłkę, w przyszłym 120 dolarów, a w 2010 r. 116,5 dolara. Spowolnienie gospodarcze na świecie może bowiem ograniczyć wzrost popytu. Rosnące ceny benzyny mogą mieć w tym roku niekorzystny wpływ na inflację. – Ceny paliw będą napędzały inflację. Przewidujemy, że ich wzrost w grudniu wyniesie 6 proc. w ujęciu rok do roku – mówi Jakub Borowski. Cała nadzieja konsumentów w tym, że uspokoi się sytuacja na rynku żywności. – Wzrost cen żywności może być niższy niż zakładano jeszcze kilka miesięcy temu. Dlatego podtrzymuję prognozę inflacji na poziomie 4 proc. na koniec roku – dodaje ekonomista.