Zdaniem prezesa Lotosu Pawła Olechnowicza w okresie kwiecień – czerwiec 2008 r. spółka powinna zarobić przynajmniej tyle samo ile w tym samym czasie w ubiegłym roku. Wówczas osiągnęła 234 mln zł zysku netto, a wynik operacyjny wyniósł 253 mln zł. – Wyniki na pewno będą lepsze niż w drugim kwartale 2007 r. – twierdzi z kolei Paweł Burzyński, analityk Domu Maklerskiego BZ WBK.
Szef grupy, która jest drugim po Orlenie producentem paliwa w kraju, mówił również o wyjątkowo korzystnych marżach rafineryjnych, które są wyznacznikiem wyników firmy. Nie podał, jak były one duże, ale odniósł się do ogólnych danych dla rynku, które podaje międzynarodowa firma brokerska JBC Energy. Według tych szacunków średnia marża wynosiła w zeszłym kwartale w europejskich rafineriach ok. 8 dolarów (na każdej przerobionej przez nie baryłce ropy).
– Poziom naszej marży niewiele odbiega od opublikowanego przez JBC Energy – powiedział „Rz” Paweł Olechnowicz. Dla porównania – w pierwszym kwartale tego roku marża rafineryjna w Lotosie wynosiła zaledwie 4,4 dolara na baryłce. Grupa opublikuje dane finansowe za drugi kwartał 13 sierpnia.
Dla analityków dobre informacje o wynikach nie są niespodzianką. Paweł Burzyński mówi, że w prognozach z końca czerwca zysk netto Lotosu oszacowany został na ponad 310 mln zł. Sugerowany przez spółkę poziom marży jest jednak zastanawiająco wysoki i nie wiadomo, czy uwzględniła w nim tak istotny element, jak zużycie ropy na własne potrzeby. Jeśli jednak wyliczenia je uwzględniają, to tak wysoka marża byłaby dużym osiągnięciem.
Informacje o możliwym dobrym wyniku Lotosu nie zapobiegły spadkowi notowań akcji. Na zamknięciu piątkowej sesji kosztowały o 2,25 proc. mniej niż w czwartek. Papiery gdańskiej grupy tracą na wartości od początku roku. W tym czasie kurs spadł o 40 proc., a od początku czerwca o 20 proc.