Dodatkowy czas na sprzedaż stoczni

Polska dostanie dodatkowe trzy miesiące na sprzedaż majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie poza przetargiem, według zaleceń Komisji Europejskiej – wynika z informacji „Rz”

Publikacja: 05.11.2008 05:25

Dodatkowy czas na sprzedaż stoczni

Foto: ssn.pl

Unijna komisarz ds konkurencji Neelie Kroes, tak jak zapowiadała w liście do ministra skarbu Aleksandra Grada, zarekomenduje kolegium komisarzy dwa stanowiska - pozytywne w sprawie procesu sprzedaży stoczniowego majątku w trybie przetargu, bez udziału syndyka, oraz negatywną odnośnie wcześniejszych programów naprawy stoczni, przygotowanych przez potencjalnych inwestorów. Ta druga decyzja jest równoznaczna z tym, że KE będzie domagać się zwrotu pomocy publicznej przyznanej stoczniom po wejściu Polski do UE. Jednak stocznie dostaną czas na zwrot pomocy do końca maja. W praktyce oznacza to, że jeśli polski rząd zdąży do tego czasu sprzedać majątek stoczni, nie będzie trzeba zwracać pomocy. Polska otrzymałaby wówczas gwarancje prawne, że nowi nabywcy majątku stoczni nie będą obciążeni koniecznością zwrotu pomocy publicznej, szacowanej od 2002 r. na 3,5 mld euro i nie musiałyby ogłaszać upadłości. Pierwotnie unijna komisarz dawała Polsce tylko cztery miesiące na realizację tego wariantu restrukturyzacji. Tymczasem, by zrealizować plan Brukseli, potrzebne są zmiany w prawie - specjalna specustawa stoczniowa, [link=http://www.rp.pl/artykul/208754.html]o której pisaliśmy w "Rz" kilka tygodni temu[/link]. Za kilka dni skarb państwa prześle do KE wstępny jej projekt. Pod obrady rządu trafi jeszcze w listopadzie.

Decyzja w sprawie stoczni może zapaść jutro na cotygodniowym posiedzeniu komisarzy. Niewykluczone też, że zostanie sfinalizowana w czwartek lub piątek. KE zwołała na wtorek pilne posiedzenie szefów gabinetów komisarzy, aby przygotować decyzję.

W poniedziałek wieczorem resort skarbu przesłał do Brukseli odpowiedź na pismo unijnej komisarz, prezentujące szczegóły proponowanego przez KE planu restrukturyzacji, opartego na rozwiązaniu zastosowanym wobec greckich linii lotniczych Olimpic Airways. Neelie Kroes domagała się jego bezwarunkowej akceptacji do 3 listopada. Plan zakłada, że poszczególne elementy majątku stoczni będą wystawione na sprzedaż oddzielnie lub w dużej liczbie małych pakietów, ustalonych w taki sposób, by zapewnić maksymalne wpływy z ich sprzedaży.

[link=http://www.rp.pl/artykul/213861.html]Jak pisaliśmy w "Rz"[/link], przetarg ma być otwarty i niedyskryminujący, a najważniejszym kryterium wyboru zwycięskiej oferty-cena.

Neelie Kroes nie zgadza się, by dołączono do niego warunki takie jak konieczność utrzymania zatrudnienia lub działalności albo przejęcia istniejących kontraktów na budowę statków. Stocznie nie powinny też zawierać nowych kontraktów (notabene nie zawierają już od ubiegłego roku, Stocznia Gdynia kończy realizację obecnych w połowie 2009 r., Stocznia Szczecińska Nowa na przełomie 2010 i 2011 r.) Chodzi o to, by inwestorzy kupili majątek wolny od długów, pomocy publicznej i bez limitów produkcyjnych.

Sprzedaż prowadzić będzie niezależny zarządca, którym - według informacji "Rz" - ma być prezes Agencji Rozwoju Przemysłu. KE chce również powołania wspólnie z Polską nadzorującego powiernika, który miałby pilnować, aby transakcja sprzedaży stoczniowego majątku odbyła się zgodnie z wytycznymi Brukseli.

Po sprzedaży aktywów obecne spółki stoczniowe zostaną postawione w stan likwidacji. Skarb państwa zgadza się na to, jednak chciałby, aby w Gdyni i Szczecinie była kontynuowana produkcja stoczniowa. Jest na to wciąż teoretycznie szansa, pod warunkiem, że wszystkie pakiety podzielonego majątku stoczni kupi jeden inwestor, który będzie chciał produkować statki.

Ponadto zgodnie z polskim Kodeksem pracy ten, który kupi taki większy pakiet ma obowiązek przejęcia zakładu wraz z pracownikami. Jeśli inwestor kupuje cały majątek stoczni, a kodeks pracy nakazuje mu transfer pracowników, Komisja nie będzie się sprzeciwiać - powiedział w rozmowie z Polskim Radiem rzecznik KE Jonathan Todd.

Skarb państwa planuje też podzielić majątek stoczni w takie pakiety, aby ich nabywcom opłacało się prowadzić na nim wyłącznie produkcję stoczniową. Istnieje bowiem zagrożenie, że po podziale majątku najwyższą cenę za poszczególne jego części zaoferują np. deweloperzy, co oznaczałoby koniec produkcji statków w Gdyni i Szczecinie. Tego też obawiają się związkowcy, którzy dziś spotykają się w sprawie zakładów z przedstawicielami resortu skarbu.

Mimo aprobaty KE dla odpowiedzi w sprawie stoczni, Polska nie ma jeszcze powodów do nadmiernego optymizmu, jeśli majątek stoczni kupi jedna firma, co jest teoretycznie możliwe, ale mało prawdopodobne, stocznie mogą wcześniej popaść w tarapaty ze względu na brak środków na bieżące funkcjonowanie. Bruksela nie zgadza się bowiem na zasilanie ich kolejnymi dawkami pomocy publicznej. Problemem może być też zakaz zawierania nowych kontraktów - przygotowania do budowy statku trzeba zacząć z ok. dwuletnim wyprzedzeniem.

Część ekspertów uważa, że lepszym rozwiązaniem dla samego przedsiębiorstwa byłaby upadłość zakładów z udziałem syndyka, ten bowiem może zachować ciągłość jego działalności gospodarczej.KE domaga się też wciąż przekazania przez polski rząd programu restrukturyzacji dla Stoczni Gdańsk, która ma już inwestora - ISD Polska. Program został złożony w MSP w sierpniu.

Z informacji "Rz" wynika, że komisarz Kroes w swoim liście do ministra skarbu wyraziła rozczarowanie z powodu planów przekazania go do Brukseli dopiero z końcem listopada. Przypomnijmy, że 23 maja 2008 r. KE zobowiązała Polskę do przesłania planu restrukturyzacji w ciągu miesiąca, więc mamy już czteromiesięczne opóźnienie. Komisarz Kroes sugeruje, że o ile polskie władze szybko wywiążą się z deklaracji dotyczących programu, jest szansa na pozytywną jego ocenę - stocznia została bowiem sprywatyzowana i nie ma tak dużych zobowiązań jak zakłady w Gdyni i Szczecinie.

Unijna komisarz ds konkurencji Neelie Kroes, tak jak zapowiadała w liście do ministra skarbu Aleksandra Grada, zarekomenduje kolegium komisarzy dwa stanowiska - pozytywne w sprawie procesu sprzedaży stoczniowego majątku w trybie przetargu, bez udziału syndyka, oraz negatywną odnośnie wcześniejszych programów naprawy stoczni, przygotowanych przez potencjalnych inwestorów. Ta druga decyzja jest równoznaczna z tym, że KE będzie domagać się zwrotu pomocy publicznej przyznanej stoczniom po wejściu Polski do UE. Jednak stocznie dostaną czas na zwrot pomocy do końca maja. W praktyce oznacza to, że jeśli polski rząd zdąży do tego czasu sprzedać majątek stoczni, nie będzie trzeba zwracać pomocy. Polska otrzymałaby wówczas gwarancje prawne, że nowi nabywcy majątku stoczni nie będą obciążeni koniecznością zwrotu pomocy publicznej, szacowanej od 2002 r. na 3,5 mld euro i nie musiałyby ogłaszać upadłości. Pierwotnie unijna komisarz dawała Polsce tylko cztery miesiące na realizację tego wariantu restrukturyzacji. Tymczasem, by zrealizować plan Brukseli, potrzebne są zmiany w prawie - specjalna specustawa stoczniowa, [link=http://www.rp.pl/artykul/208754.html]o której pisaliśmy w "Rz" kilka tygodni temu[/link]. Za kilka dni skarb państwa prześle do KE wstępny jej projekt. Pod obrady rządu trafi jeszcze w listopadzie.

Biznes
Rekordowa liczba bankructw dużych firm na świecie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Święta spędzane w Polsce coraz popularniejsze wśród zagranicznych turystów
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki