Spór o 34 miliardy dolarów

Twarde stanowisko Białego Domu. Republikanie są przeciwni wspieraniu amerykańskich firm motoryzacyjnych

Publikacja: 06.12.2008 03:35

Rick Wagoner (GM), Bob Nardelii (Chrysler) i Alan Mullaly (Ford) podczas wczorajszych przesłuchań w

Rick Wagoner (GM), Bob Nardelii (Chrysler) i Alan Mullaly (Ford) podczas wczorajszych przesłuchań w Kongresie.

Foto: AP

Dla General Motors, Forda i Chryslera pomoc finansowa państwa oznacza być albo nie być. I nie ma wątpliwości, że wcześniej czy później ją otrzymają. Tyle że jeśli Chrysler i GM nie dostaną wsparcia natychmiast, to do końca roku mogą się stać bankrutami.

Wielka trójka z Detroit wyliczyła, że łącznie potrzebuje 34 mld dol. To mało w porównaniu z sektorem finansowym, który państwo ratuje kwotą 700 mld dol., ale i tak budzi sprzeciwy republikanów. Producenci aut sugerują by na pomoc bezpośrednią dla motoryzacji przeznaczyć 25 mld dol, które wcześniej miały wesprzeć proekologiczne przekształcenia w branży.

[wyimek]Ford produkował więcej aut, niż był w stanie sprzedać, dlatego musiał ciąć ceny, co z kolei przyniosło straty.[/wyimek]

W piątek prezydent George W. Bush, który kilka tygodni temu naciskał na jak najszybsze wypłaty dla banków, po raz kolejny odmówił wydzielenia z uchwalonego już pakietu pieniędzy dla motoryzacji. Doszło do tego, że demokraci zwrócili się bezpośrednio do Baracka Obamy, aby zajął bardziej aktywne stanowisko w tej sprawie.

Prezesi trzech koncernów: Rick Wagoner z GM, Alan Mullaly z Forda i Bob Nardelli z Chryslera, też przeszli gwałtowną przemianę. Mullaly i Wagoner przyznali, że w swym zarządzaniu firmami popełnili błędy. Przestali już podróżować prywatnymi odrzutowcami i jeżdżą – także na przesłuchania do Waszyngtonu – autami hybrydowymi produkowanymi przez własne koncerny.

Wagoner jednak przypominał wczoraj senackiemu Komitetowi Bankowości, że nie wszystkiemu winni są oni i ich firmy. Na skraj bankructwa doprowadziły GM również inne, niezależne od koncernu, okoliczności. Zapowiedział przy tym kolejne zwolnienia w trzech fabrykach w USA i Kanadzie.

Mullaly przyznał, że Ford produkował więcej aut, niż był w stanie sprzedać, dlatego musiał ciąć ceny, co z kolei przyniosło straty. Nardelli natomiast ujawnił, że Chrysler tylko w tym roku stracił 16 mld dol.

– Możemy stracić GM jeszcze przed końcem tego miesiąca – ostrzegał przewodniczący związku UAW Ron Gettelfinger. Amerykańscy kongresmani przyznają, że bankructwo ikon amerykańskiej gospodarki nie byłoby korzystne, ale republikanie wspierani przez Busha upierają się, że jakakolwiek wypłata musi zostać wsparta programem powrotu do zysków.

Koncerny, które zatrudniają w USA 250 tys. osób (plus 100 tys. producenci komponentów), wspierane są przez związki zawodowe. Wczoraj przyłączyli się do nich również dostawcy, którzy mają świadomość zagrożenia.

– Gdy któryś z koncernów padnie, sytuacja będzie już nie do opanowania – ostrzegał Keith Wandell, dyrektor generalny firmy JCI, jednego z kooperantów wielkiej trójki. Zeznawał on przed Kongresem razem z Nardellim, Wagonerem i Mullalym. Ostrzegał, że będzie to fatalne także dla zagranicznych producentów w USA.

– Już dzisiaj 35 proc. dostawców komponentów w USA znalazło się na krawędzi bankructwa – stwierdził.

Biznes
UE bez rosyjskiej energii. Zapaść w motoryzacji. Weto ws. składki zdrowotnej
Biznes
Słabnąca sprzedaż aut uderza w polski przemysł motoryzacyjny
Biznes
Sprzedajemy nie tylko gaz
Biznes
Nowe sankcje USA na Rosję. Przejęcie Santandera. Unia kusi naukowców z USA
Biznes
USA daleko do 5 proc. PKB na obronność
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku