Spółka jednak deklaruje, że obecne ograniczenia nie wpłyną na opłacalność produkcji: - Będziemy dalej mogli utrzymać rentowną produkcję na wszystkich instalacjach - zapewnia Grzegorz Kulik, rzecznik spółki.
Puławy jeszcze w grudniu ub. roku zdecydowały się ograniczyć zdolności produkcyjne o blisko 30 proc. z powodu spadku popytu. Teraz bez większych szkód mogą o 10-12 proc. zmniejszyć produkcję nawozów, na które ceny ostatnio spadały. - Nawet gdyby obecne ograniczenia utrzymały się do końca stycznia, nie powinny przełożyć się na wynik finansowy. Dopiero przy znacznie większych redukcjach spółka musiałaby zmniejszyć produkcję tego, co jest dla niej bardziej rentowne: melaminy i ad blue - uważa Łukasz Prokopiuk z Domu Maklerskiego IDMSA.
Poważniejszych kłopotów nie obawiają się na razie Zakłady Chemiczne Police. Spółka konsumuje rocznie 500 mln m3 gazu, ale z powodu dekoniunktury już wcześniej zmniejszyła zużycie do 30 tys. m3 na godzinę. Teraz ma pełne magazyny gotowych nawozów, które stanowią bufor bezpieczeństwa na wypadek konieczności dalszego ograniczania produkcji. - W sytuacji znacznych cięć w dostawach gazu będziemy zmniejszać produkcję amoniaku - oznajmia Rafał Kuźmiczonek, rzecznik Polic.
Także Azoty Tarnów zapowiadają, że ewentualne ograniczenia dostaw gazu, jakie już dotknęły Puławy, nie powinny spółce zaszkodzić. - Obecnie 40 proc. zapotrzebowania na ten surowiec zaspokajamy z lokalnych źródeł gazu - uspokaja spółka.
Zdecydowanie bardziej zaniepokojony jest przemysł szklarski. Technologia produkcji nie pozwala na obniżenie temperatury w piecach do wytopu szkła. W produkujących opakowania szklane zakładach Vitrosilicon (spółka należąca do Ciechu) tylko na jej podtrzymanie przeznacza się 60 proc. zużywanego gazu. Ograniczenie dostaw mogłoby doprowadzić do wyłączenia któregoś z pieców, co byłoby bardzo kosztowne. - Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Ale cały czas dostajemy sygnały, żeby pilnować oficjalnych komunikatów. - przyznaje Zenon Kozak, prezes Vitrosiliconu.