Walka „betoniarze” kontra „asfaltowcy” trwa od dawna. W skali światowej wygrywają ci drudzy, bo autostrad betonowych mamy jedynie 7 proc. W poszczególnych krajach czasami jest lepiej. Np. w Niemczech 60 proc. autostrad powstało w tej technologii. Minister Grabarczyk postawił na 106 km w betonie i punkt dla niego. Dlaczego?
Nawierzchnie betonowe cechuje większa trwałość, przeciętnie 2,5 – 3,5 razy większa niż asfaltowych. Przy zastosowaniu betonu wysokowytrzymałościowego uzyskujemy nawet siedem razy większą trwałość. Z niemieckich danych wynika, że po 23 latach użytkowania tylko 5 proc. nawierzchni betonowych wymaga napraw. Dla nawierzchni asfaltowych wskaźnik ten wynosi od 80 do 100 proc. Choć umowa z Autostradą Wielkopolską przewiduje w okresie koncesji (do 2037 r.) trzykrotne przeprowadzenie remontu, nie będą one miały charakteru generalnego.
Drogi betonowe są bezpieczniejsze. Nie występuje na nich zjawisko koleinowania, co jest niezwykle ważne przy mocno przeładowanych samochodach ciężarowych na polskich drogach. Beton jest odporny na wysoką temperaturę, zamrażanie i rozmrażanie. Jasna nawierzchnia zapewnia lepszą widoczność, szczególnie w złych warunkach atmosferycznych, no i dużą przyczepność. Niemieckie badania wykazały, że wskaźnik wypadkowości na autostradach betonowych jest o ok. 32 proc. niższy.
Z zastosowania nawierzchni betonowych płyną także korzyści dla środowiska naturalnego. Nowe rozwiązania wykazują nawet niższy poziom hałasu niż autostrady bitumiczne, a przecież argument głośności jest często podnoszony przez zwolenników asfaltu. Istnieje także możliwość całkowitego i bezpiecznego recyklingu betonu.
Na koniec kwestia finansowa. Zazwyczaj na autostradę betonową trzeba wydać więcej pieniędzy niż na asfaltową. O ile więcej? Średnio do 15 proc., ale może się to zmieniać w zależności od ceny ropy czy ograniczeń emisji CO2, wpływających na przemysł cementowy. Warto jednak pamiętać o znacznych oszczędnościach uzyskiwanych przy eksploatacji.