Co ósma firma ma stałe kłopoty z terminowym regulowaniem swoich płatności – wynika z najnowszego badania koniunktury NBP. Zatory płatnicze i problemy z płynnością są barierą rozwoju już dla ponad 10 proc. firm, a rok temu były dla niespełna 6 proc.
– Wszystkie firmy zaczęły płacić w możliwie najpóźniejszym terminie – mówi Adam Daszkowski, prezes Adpolu produkującego drewniane okna. – Co więcej, rozprzestrzenił się inny sposób na niepłacenie. Firmy kwestionują zapisy faktur, proszą o ich poprawienie, wykonują różne zabiegi, byśmy musieli wystawiać coraz to nowe rachunki z bardziej odległą datą płatności – dodaje.
Przyznaje też, że w takiej sytuacji coraz trudniej dotrzymywać własnych terminów płatności, tym bardziej że kontrahenci z zagranicy zaostrzają warunki i terminy zapłaty.
O podobnej praktyce nieoficjalnie opowiadają dostawcy sieci handlowych. Ich faktury są odsyłane pod byle pretekstem – literówki w nazwach towarów czy adresie, niewyraźnego druku – aby, choć towar został już sprzedany, maksymalnie opóźnić realizację płatności.
– Sieci sklepów, zarówno dużych, jak i małych, zdają sobie sprawę ze swej siły. Dlatego tylko sporadycznie dostawcy buntują się przeciwko takim praktykom – mówi jeden z dostawców.