Tegoroczny będzie znacznie skromniejszy pod względem zamówień od poprzedniego, dwa lata temu, kiedy kupiono 540 samolotów cywilnych za 155,5 mld dolarów. To wynik globalnego kryzysu, który spowodował spadek przewozu osób i frachtu, zmuszając linie lotnicze do ograniczania dzialaności (na pustyni Mojave w Newadzie i Kalifornii stoi ok. 2 tys. zbędnych samolotów!). Mniej cierpiały młode linie znad Zatoki Arabskiej, używające nowocześniejszych, bardziej ekonomicznych samolotów
Mimo kryzysu powierzchnię wystawienniczą zwiększono dwukrotnie, bo zgłosiło się niemal 900 firm z 50 krajów. organ organizatorzy liczą na ponad 50 tys. gości, głównie klientów.
Szef Airbusa, Thomas Enders przewiduje jeszcze trudności w latach 2010-11, ale dodaje optymistycznie, że przemysł lotniczy przywykł do cykli (spadku i wzrostu), jest branżą z przyszłością, więc przetrwa i te trudne czasy.
Airbus i Boeing liczą zwłaszcza na przewoźników znad Zatoki. Europejczycy oceniają rynek bliskowschodni w ciągu 20 lat na ponad 1400 maszyn za 243 mld dolarów, bo transport osób zwiększy się w regionie o 6,9 proc. Amerykanie mówią o 1710 samolotach o wartości 300 mld, bo ich zdaniem przewozy będą rosnąć o 4,9 proc. rocznie. Francuzi zapowiadają sprzedaż w tym roku co najmniej 300 samolotów, dotąd maj 123 sztuki.
Salon to także kontrakty wojskowe, których raczej nie ogłasza się. W Dubaju największą atrakcją jest myśliwiec F-22 Raptor Lockheeha; na razie jest tylko do oglądania, bo nie wolno go sprzedawać poza USA. Francuska Dassault chwali się najnowszym Rafale; liczy na jego sprzedaż Emiratom. Także Arabia Saudyjska chce zwiększyć i unowocześnić swą flotę, po kupieniu samolotów Typhoon u Eurofightera teraz rozmawia z Boeingiem o F-15. Salon trwa do 18 listopada.