General Motors: plan ratunkowy dla Opla prawie gotowy

Przejęcie zarządzania w GM przez Eda Whitacre’a nie oznacza, że w Oplu dojdzie do większych cięć

Publikacja: 07.12.2009 01:14

Z europejskich fabryk niepewny jest jedynie los zakładu w Antwerpii – powiedział w sobotę prezes GM Europe Nick Reilly.

– Restrukturyzacja nie polega jedynie na zwalnianiu ludzi, musimy zmniejszyć nasze moce – mówił. Reilly nie wyobraża sobie, żeby Niemcy mogli nie wesprzeć Opla. – Jestem wielkim optymistą i liczę na to, że każdy z krajów, w których Opel ma swoje fabryki, przyjdzie z jakąś formą pomocy. Ale – co jest bardzo hipotetyczne – gdyby się okazało, że Berlin odmówi pomocy, nie zmieni to w żaden sposób naszych planów restrukturyzacyjnych w Niemczech. Rozmiary cięcia miejsc pracy nie są uzależnione od pomocy publicznej danego kraju – dodał.

Ostatecznie we wszystkich fabrykach Opla pracę ma stracić 8,3 tys. pracowników. O 700 osób mniej, niż Reilly zakładał początkowo, i o 2 tys. mniej, niż planowało konsorcjum Magna/Sbierbank. W piątek, 4 grudnia, Reilly przedstawił w Brukseli główne założenia swojego planu dla Opla, który – jak mówił – jest gotowy w 95 proc.

[wyimek]2,7 mld euro potrzebuje amerykański koncern na restrukturyzację Opla [/wyimek]

– Dla nas jest ważne, aby GM przedstawiał ten sam plan we wszystkich zainteresowanych krajach i by nie zmieniał się on zależnie od rządu, z którym Reilly rozmawia – mówił po brukselskim spotkaniu unijny komisarz ds. przemysłu Guenther Verheugen. Oprócz niego z Reillym rozmawiali odchodząca komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes i Kris Peeters, premier rządu Flandrii, gdzie Opel ma fabrykę. – Nie może też być wyścigu z pomocą dla Opla. Najpierw musimy zobaczyć gotowy plan, potem możemy mówić o pieniądzach – stwierdził Verheugen.

Sam Reilly nie sądzi, aby Komisja Europejska mogła zablokować pomoc publiczną, nawet gdyby ostatecznie się okazało, że Hiszpania, Polska i Wielka Brytania mają finansować likwidację miejsc pracy przede wszystkim w Niemczech i Belgii. – Cały czas jesteśmy w kontakcie z unijnymi władzami ds. konkurencji, aby żaden wniosek o pomoc publiczną nie został zablokowany – powiedział Reilly.

GM wielokrotnie podkreślał, że na restrukturyzację Opla potrzebuje 2,7 mld euro. Ze swojej kasy dołoży 600 mln. To nadal o 1,2 mld euro mniej, niż domagało się konsorcjum kanadyjsko-rosyjskie, a Niemcy byli gotowi te pieniądze wyłożyć. Teraz jednak, zdaniem nowego niemieckiego ministra przemysłu Reinera Bruderle, GM jest dość bogaty, aby zrestrukturyzować Opla bez pomocy publicznej.

Z europejskich fabryk niepewny jest jedynie los zakładu w Antwerpii – powiedział w sobotę prezes GM Europe Nick Reilly.

– Restrukturyzacja nie polega jedynie na zwalnianiu ludzi, musimy zmniejszyć nasze moce – mówił. Reilly nie wyobraża sobie, żeby Niemcy mogli nie wesprzeć Opla. – Jestem wielkim optymistą i liczę na to, że każdy z krajów, w których Opel ma swoje fabryki, przyjdzie z jakąś formą pomocy. Ale – co jest bardzo hipotetyczne – gdyby się okazało, że Berlin odmówi pomocy, nie zmieni to w żaden sposób naszych planów restrukturyzacyjnych w Niemczech. Rozmiary cięcia miejsc pracy nie są uzależnione od pomocy publicznej danego kraju – dodał.

Biznes
Kłopoty producenta leku Ozempic. Prezes rezygnuje ze stanowiska
Biznes
Łączą się dwaj najwięksi operatorzy telewizji kablowej w USA
Biznes
Postulaty gospodarcze kandydatów na Prezydenta. Putin nie przyleciał do Turcji
Biznes
Brytyjski koncern Jaguar nie planuje produkcji samochodów w USA
Biznes
Tysiące dronów Macierewicza wreszcie dolecą. MON kupuje Warmate’y