Przed cięciami zatrudnienia uchroniły się jedynie dwie fabryki – brytyjski Ellesmere Port i polskie Gliwice. Miesiąc temu Reilly poinformował o konieczności zlikwidowania w europejskich zakładach Opla/Vauxhalla 8300 miejsc w pracy. W Niemczech nie zostanie zamknięta żadna z fabryk, ale w każdej z nich dojdzie do redukcji zatrudnienia – łącznie o 4425 osób. 900 pracowników odejdzie z hiszpańskiej Saragossy, 354 z Luton w Wielkiej Brytanii. – Musimy zmniejszyć moce o 20 proc., od tego nie ma ucieczki – mówił Reilly. [wyimek]0,6 mld euro przeznaczy GM na restrukturyzację Opla. Liczy na 2,7 mld euro rządowej pomocy.[/wyimek]

Szef Opla liczy, że na restrukturyzację otrzyma od europejskich rządów 2,7 mld euro.

W swoich najlepszych czasach zakład w Antwerpii zatrudniał 7 tys. osób. Dzisiaj produkowana jest tam trzydrzwiowa astra, wszystkie auta są sprzedawane poza Belgią. Linie montażowe staną w lipcu, a produkcja zostanie przeniesiona do innych fabryk Opla. GM obliczył, że zamknięcie jakiejkolwiek innej fabryki i przeniesienie produkowanych tam aut do Belgii byłoby zbyt kosztowne, nawet w sytuacji, gdyby rząd belgijski dotrzymał słowa i wsparł fabrykę obiecaną kwotą 0,5 mld euro. Belgijscy związkowcy byli wczoraj przybici.

– Nie mamy się co łudzić, że produkcja wróci do dawnego poziomu – tłumaczył wczoraj Reilly podczas telekonferencji w Brukseli. Jego zdaniem tegoroczna sprzedaż aut w Europie będzie niższa niż w 2009 r. o 1,5 mln aut i wyniesie ok. 12 mln. Dla porównania w latach 2006 i 2007 sprzedawano na naszym kontynencie po ok. 14,7 mln samochodów. – Opel traci pieniądze i musimy sobie z tym poradzić – tłumaczył. – Wiem, że pracownicy fabryki w Antwerpii będą rozżaleni, ale nie sądzę, by zdecydowali się na strajk, bo nadal mają auta do wyprodukowania.