W środę, 27 stycznia, Naczelny Sąd Administracyjny zadecyduje, czy w Polsce można rejestrować samochody z kierownicą po prawej stronie. To finał sprawy Krzysztofa Dorobka z Kielc, właściciela opla vectry sprowadzonego z Wielkiej Brytanii, któremu w czerwcu 2008 r. odmówiono jego rejestracji.
Na ten temat wypowiedziała się już Komisja Europejska, która zarzuciła Polsce łamanie unijnej dyrektywy dotyczącej homologacji, a także traktatu gwarantującego swobodę przepływu towarów na unijnym rynku. Urzędnicy wydający w kolejnych instancjach odmowę argumentowali tymczasem, że kierownica po prawej stronie pogarsza bezpieczeństwo jazdy.
Problem rejestracji tzw. anglików jest coraz poważniejszy, bo liczba sprowadzanych do Polski aut rośnie. Mimo że administracja ich nie rejestruje, potwierdzają to firmy sprzedające używane samochody.
– Przy niskim kursie euro nikt nie był „anglikami” zainteresowany, bo tanio wychodził import samochodów z Niemiec. Gdy jednak euro podrożało, auta z z Wielkiej Brytanii ze względu na niższą cenę stały się atrakcyjne – tłumaczy Arkadiusz Bałazy, prezes spółki Ameks administrującej największą na Śląsku giełdą samochodową w Mysłowicach. Tylko wczoraj pojawiły się tam trzy takie samochody.
Jak powiedział „Rz” prywatny importer z Krakowa, sprowadzane z Wielkiej Brytanii auta popularne, jak Ford Focus czy Opel Corsa, są tańsze od tych z rynku niemieckiego średnio o 30 proc. – W przypadku większych i droższych modeli, jak Volkswagen Passat czy Opel Vectra, różnica w cenie sięga nawet 50 proc. – twierdzi importer.