Nowe rozporządzenie dotyczące sprzedaży oraz serwisowania aut przyjęła w czwartek Komisja Europejska. Zapewnia ono możliwość stosowania przy naprawie nieoryginalnych części. Z kolei sama naprawa mogłaby być dokonana w nieautoryzowanym zakładzie, a właściciel samochodu nie traciłby z tego powodu gwarancji producenta. Według unijnego komisarza ds. konkurencji Joaquina Almuni, nowe zmiany w przepisach przyniosą korzyści konsumentom dzięki obniżeniu kosztów utrzymania samochodów.
Nowe przepisy wchodzą w miejsce wygasającej w maju dyrektywy GVO. Mają dla posiadaczy aut kapitalne znaczenie, bo bo szacuje się, że nieoryginalne części mogą być tańsze od oryginalnych o ponad połowę. Z kolei koszty robocizny w niezależnych warsztatach mogą być nawet dwukrotnie niższe w porównaniu do napraw w autoryzowanych stacjach obsługi (ASO). Ważna jest także dostępność serwisów: w Polsce na jeden niezależny warsztat przypada średnio 908 samochodów. Tymczasem na jeden autoryzowany serwis Forda przypada 17,3 tys. aut tej marki, a na jeden serwis Volkswagena - 18,9 tys. W dodatku ASO dostępne są z reguły w dużych miastach.
Tymczasem jak podaje Federacja Konsumentów, ponad 11 mln kierowców mieszka w powiatach, gdzie nie ma ASO. Utrzymanie korzystnych dla kierowców przepisów jest także ważne dla utrzymania kondycji niezależnych producentów części i warsztatów samochodowych. Jak szacuje Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM), rynek części motoryzacyjnych produkowanych w Polsce wart jest blisko 29 mld zł. Z tego blisko 20 mld zł to eksport. Branża części (producenci, dystrybutorzy, warsztaty) zatrudnia 108,5 tys. osób, czyli 81 proc. wszystkich pracujących w przemyśle motoryzacyjnym. Z całości jego eksportowych przychodów ok. 40 proc. przypada na producentów części. W samych tylko niezależnych warsztatach pracuje ok. 86 tys. osób, a ich przychody sięgają 19 mld zł.