Pieniądze przyznawane są w ramach uruchomionego przez ARP programu antykryzysowego. Nie mogą pokryć więcej niż 80 proc. wartości planowanych inwestycji. Firmy mogą się o nie ubiegać w formie pożyczek, emisji obligacji, gwarancji czy dokapitalizowania.
– Po te pieniądze chętnie sięgniemy. Na razie trudno powiedzieć, na ile będą one atrakcyjne. Wszystko będzie zależeć od tego, na jakich warunkach pozyska je ARP, która działa na warunkach komercyjnych – mówi „Rz” Wojciech Balczun, prezes PKP Cargo.
– W tych 500 mln zł dla transportu kolejowego są zawarte koszty uzyskania pożyczki oraz odsetek, więc efektywnie jest do wzięcia ok. 350 mln zł – szacuje Adrian Furgalski, ekspert ds. transportu. Właśnie o 350 mln zł ubiega się PKP Cargo. – Chcemy wyemitować obligacje zamienne na akcje. Po ustalonym okresie albo wykupimy papiery, albo, już po debiucie, Agencja Rozwoju Przemysłu będzie mogła zamienić je na akcje – wyjaśnia Balczun.
Towarowy przewoźnik chce pozyskane pieniądze przeznaczyć na modernizację lokomotyw, inwestycje w systemy informatyczne i na wyposażenie punktów utrzymania taboru.
Jeżeli PKP Cargo dostanie tyle, o ile wnioskuje, praktycznie wyczerpie dostępną dla transportu kolejowego pulę. A na wsparcie liczy też PKP Intercity. – To nowy pomysł. Wniosku jeszcze nie złożyliśmy, trudno więc mówić o tym, jaką pulę chcielibyśmy pozyskać – mówi „Rz” Grzegorz Mędza, prezes PKP IC. PKP Intercity ma w rękach mocny argument w rozmowach z ARP. Zażądała właśnie od spółki H. Cegielski (należącej do ARP), która produkuje dla niej wagony, zwrotu 27 mln zł zaliczki. Powodem ma być wadliwa dokumentacja nowego taboru. Kontrakt przewiduje dostarczenie 17 wagonów, pięć już jeździ w składach spółki. – Cegielski nie wywiązuje się z umowy, więc podjęliśmy kroki przewidziane umową – podsumowuje Grzegorz Mędza.