Orbis zmienia sposób zarządzania hotelami. W ciągu kilku lat ponad połowa z nich przestanie być jej własnością. – Będziemy przechodzić ze statusu posiadacza na status operatora. Musimy odblokować gotówkę, która ulokowana jest w hotelowych murach – mówi Laurent Picheral, który od trzech miesięcy kieruje Orbisem.
Dysponująca 62 hotelami (11 tys. pokoi) w Polsce i na Litwie spółka chce dostosować strategię do polityki większościowego akcjonariusza, francuskiego Accoru. Jest on właścicielem zaledwie 17 proc. hoteli pod swoimi markami. W Orbisie to 87 proc. Zmiana zarządzania na tzw. asset light ma przynieść spółce gotówkę, ale zarząd nie ujawnia wielkości spodziewanych wpływów. Profitem ma być także większe uodpornienie firmy na cykliczne wahania koniunktury w branży.
Orbis szuka inwestorów, którzy kupią hotele, ale w nich pozostanie. Modele nowego funkcjonowania są trzy: zarządzanie, dzierżawa ze zmiennym czynszem oraz franczyza. Ten pierwszy objąłby drogie marki Sofitel i Novotel, dzierżawa natomiast miałaby zastosowanie w segmencie ekonomicznym, czyli w przypadku marek Ibis i Etap. Mercure byłby zarządzany w formie franczyzy, choć ostateczne decyzje będą zależeć od lokalizacji hotelu. O ile poprzednia strategia Orbisu zakładała inwestycje w rozbudowę sieci, teraz spółka mówi o inwestowaniu w to, co już jest.
– Chcemy być dużym graczem na rynku hotelarstwa. A to oznacza, że musimy wydawać znacznie więcej niż dotychczas na szkolenia ludzi, na nowoczesny system rezerwacji, na modernizację pokoi, wreszcie na marketing – tłumaczy Picheral.
Przewidywane są też inwestycje w promocję marek Mercure czy Ibis. Nie ma planów inwestowania w samą markę Orbis. Niewykluczone, że całkowicie zniknie, choć spółka zastrzega, że obecnie planów zmiany nazwy nie ma. Pojawią się za to nowe: można spodziewać się wprowadzenia na polski rynek ekskluzywnej marki Pullman i ekonomicznej All Seasons.