Bez nadbagażu

Jeżdżą tak dobrze, jak zwykłe samochody osobowe, i mają możliwości ładunkowe minivanów, a nierzadko małych pojazdów dostawczych. Z tych powodów kombi – bo o nich mowa – podbiły serca europejskich kierowców.

Publikacja: 05.10.2010 13:14

Bez nadbagażu

Foto: First Class

Red

Wiadomo, że dla wielu osób samochód to nie tylko środek transportu, ale też sposób na dowartościowanie się lub nawet podkreślenie własnej osobowości. Być może z tego powodu w wielu krajach przechodzących transformację rynkową tak wielkim powodzeniem cieszą się wszelkiej maści sedany, czyli auta z wyraźnie oddzielonym bagażnikiem, szczególnie te tanie, które za relatywnie niewielkie pieniądze mogą udawać prestiżową limuzynę. Z sedanami jest jednak pewien kłopot – choć może wyglądają elegancko, są bardzo niepraktyczne. Szczególnie, gdy mają pełnić funkcję auta rodzinnego.

Bo niby jak zapakować stos walizek i toreb do kufra z niedużym otworem załadunkowym i pokrywą, która ogranicza przestrzeń już na wysokości okien? Nie da się! Nie ma też szans na umieszczenie w takim bagażniku dużych przedmiotów, ot, choćby telewizora. Rozwiązaniem podobnych kłopotów transportowych są oczywiście minivany lub modne od dłuższego czasu miejskie „terenówki”. Prawda jest jednak taka, że zwykle to auta dość drogie. Można jednak prościej i taniej. Wystarczy wybrać model, który występuje w wersji kombi. O ile w USA będzie z tym problem (tam ostatnio modne są pojazdy 4x4 lub hybrydowe), o tyle w Europie na szczęście nadal można przebierać w całej gamie kombi: małych i dużych, drogich i tanich, szybkich i oszczędnych.

Co jednak ciekawe, to właśnie USA jest kolebką aut kombi, które jeszcze przed drugą wojną światową nazywały się tam „station wagon” i początkowo miały nadwozia w całości lub tylko w tylnej części wykonane z drewna. Z tą technologią był pewien problem: deski, nawet odpowiednio przygotowane, nie były idealnym materiałem. W konsekwencji trzeba było je konserwować, a trzymające je śruby często dokręcać. Cóż, takie były pionierskie czasy motoryzacji... Ciekawostką jest to, że mimo tych niedogodności nie brakło osób, które odnalazły w tamtych samochodach swoisty urok. Do dziś zresztą, głównie w USA, istnieją kluby miłośników tych drewnianych kombi, zwanych również „woodies”.

Po wojnie nadwozia wykonywano już głównie ze stali, a ich kształt coraz bardziej przypominał współczesne auta, choć oczywiście początkowo jedynie w zarysie, bo przecież wielkie, amerykańskie pojazdy z czasów krążowników szos miały zupełnie inny charakter i zgoła odmienne gabaryty. Zresztą dziś w USA kombi praktycznie nie istnieją. Wyparły je wielkie SUV-y oraz minivany, które stały się modne w USA ponad dwie dekady temu i mimo kryzysów paliwowego i finansowego Amerykanie bynajmniej nie zamierzają zrezygnować z tych paliwożernych pojazdów. W Europie zaś nie zachowała się nawet nazwa tamtych przerośniętych kombi. Już od wielu lat każdy producent samochodów określa je odmiennie, zgodnie z pomysłami swoich speców od marketingu. W Audi jest to „avant”, w Alfy Romeo – „sport wagon”, w Citroënie – „break”, a w BMW – „touring”.

Europejscy producenci prowadzą też odmienną politykę, jeśli chodzi o dostępność wersji kombi. Przed laty najmniejsze w tym gronie były samochody kompaktowe, takie jak Ford Escort. Dziś pojazdów o tym funkcjonalnym rodzaju nadwozia jest o wiele więcej, a te najmniejsze zbudowane są na bazie niedużych miejskich aut.

Weźmy choćby Seata Ibizę, którego najnowsza wersja kombi, z oznaczeniem ST, jest jednym z zaledwie czterech tego typu aut oferowanych na polskim rynku. Konkurentami hiszpańskiego modelu są: Peugeot 207 SW, Renault Clio Grandtour oraz Škoda Fabia Kombi. Seat jest jednak najnowszym z tej czwórki, co może się okazać jego istotnym atutem. Poza tym, podobnie zresztą jak Škoda, korzysta z wypróbowanej i cenionej techniki koncernu Volkswagena, choćby skrzyń biegów i silników, które stosowane są m.in. także w prestiżowych Audi. W odróżnieniu od Fabii Ibiza ST ma jednak efektowną, dynamiczną sylwetkę, co może zainteresować osoby, dla których samochód nie jest jedynie środkiem transportu.

Nieco większe są samochody kombi oparte na autach kompaktowych, trochę większych niż miejskie, mogących z powodzeniem służyć jako poręczne, rodzinne samochody. Ich wersje z powiększonym bagażnikiem doskonale zastąpią minivany. Przykładów jest bardzo dużo, bo akurat w tej klasie niemal każdy liczący się producent chce mieć swego przedstawiciela: począwszy od należącego do koncernu General Motors Chevroleta, poprzez koreańską Kię i francuskiego Peugeota, a skończywszy na czeskiej Škodzie i niemieckim Volkswagenie. Oferta jest ogromna, co pozwala każdemu wybrać auto w możliwie największym stopniu zgodne z potrzebami.

Można wszak zdecydować się na kombi klasy premium, droższe, ale z bogatym wyposażeniem (Volvo V50), ale do wyboru jest także auto o dynamicznej sylwetce (np. Renault Megane Grandtour) lub wręcz przeciwnie, raczej stonowane, ale za to solidnie wykonane i funkcjonalne (doskonały przykład to Volkswagen Golf Variant). W Polsce, a także w innych krajach, dużym powodzeniem cieszy się też Škoda Octavia Kombi. Skąd to zainteresowanie czeską marką? To proste – Octavia jest nieznacznie większa niż jej konkurenci, mimo że bazuje na podzespołach Golfa. W konsekwencji za cenę kompaktowego kombi mamy auto bardziej pakowne od większości rywali.

Jeszcze więcej przeróżnych modeli z powiększonym bagażnikiem znajdziemy w gronie dość drogich aut należących do klasy średniej, a zatem pełniących nierzadko funkcję służbowych limuzyn. Najczęściej jednak są to bardziej eleganckie sedany. Chyba że mówimy o czasach panowania „kratki”, dzięki której odpowiednio duże kombi stawało się pojazdem dostawczym, co z kolei umożliwiało odpisanie VAT-u od paliwa. To jednak nasza polska specyfika, o której w innych krajach nic nie wiadomo.

Kupując kombi tej klasy, mamy ogromny wybór. Z tych ciekawszych warto wspomnieć o pięknej Alfie Romeo 159 SW, doskonałym w prowadzeniu i prestiżowym BMW serii 3 Touring czy o niezwykle pakowanym Fordzie Mondeo Kombi. To tylko trzy przykłady, podczas gdy różnych modeli tego segmentu jest przynajmniej kilkanaście. Warto wspomnieć, że auta tej wielkości, należące do segmentu premium, mogą kosztować nawet grubo ponad 200 tys. zł, jeśli do ich napędu służą mocne, nawet 300-konne silniki (jak np. w BMW 335i Tourer).

Na koniec zostają jeszcze samochody, które można nazwać mianem superkombi. Należą one do luksusowych samochodów klasy wyższej średniej, a ich ceny zwykle zaczynają się od 200 tys. zł, a kończą na sumach rzędu pół miliona złotych, gdy mowa o najszybszych wersjach, napędzanych potężnymi, 8-cylindrowymi silnikami o mocy przekraczającej 500 KM. Mowa tu o niemieckiej „wielkiej trójce”, która oferuje Audi RS6, BMW M5 i Mercedesa E 63 AMG.

Takie superszybkie samochody kombi kupuje się jednak raczej z myślą o czymś całkiem innym niż po prostu duży, rodzinny bagażnik...

Wiadomo, że dla wielu osób samochód to nie tylko środek transportu, ale też sposób na dowartościowanie się lub nawet podkreślenie własnej osobowości. Być może z tego powodu w wielu krajach przechodzących transformację rynkową tak wielkim powodzeniem cieszą się wszelkiej maści sedany, czyli auta z wyraźnie oddzielonym bagażnikiem, szczególnie te tanie, które za relatywnie niewielkie pieniądze mogą udawać prestiżową limuzynę. Z sedanami jest jednak pewien kłopot – choć może wyglądają elegancko, są bardzo niepraktyczne. Szczególnie, gdy mają pełnić funkcję auta rodzinnego.

Pozostało 91% artykułu
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca