Górnik miał żonę, osierocił troje dzieci. Ratownicy dotarli do jego ciała po ok. 9 godzinach nieprzerwanej akcji ratowniczej.
[wyimek]W marcu tego roku w wyniku silnych wstrząsów [link=http://www.rp.pl/artykul/367523,451502-Tam-nie-powinno-byc-ludzi.html]doszło już do podobnej katastrofy[/link]. W jej wyniku jeden górnik zginął. Akcja ratunkowa trwała kilka dni. Kopalnia Rydułtowy-Anna należy do Kompanii Węglowej. Jest jednym z zakładów wydobywczych o dużym zagrożeniu tąpaniami i wstrząsami.[/wyimek]
Wcześniej ze strefy zawału ponad tysiąc metrów pod ziemią wydobyto trzech górników. Stan dwóch jest dobry, trzeci ma poważniejsze obrażenia, niezagrażające jednak życiu. Czterech innych górników już wcześniej bezpiecznie opuściło zagrożoną strefę.
Według rzecznika, w wydostaniu pierwszego z poszkodowanych udało się wykorzystać szczeliny i załomy w zawalonym chodniku - było to możliwe dzięki współpracy ratowników z górnikiem, który był w stanie podjąć próbę wydostania się z miejsca, gdzie zastał go zawał.
Zawał, jako nastąpił po silnym wstrząsie w czwartek wieczorem, objął ok. 35 m chodnika 1200 m pod ziemią.