Chodzi o 6,5 mld zł. Według danych Ministerstwa Finansów podanych przez PAP na koniec 2010 r. elektrownie złożyły 733 wnioski o zwrot podatku akcyzowego. Spór o te wypłaty trwa od prawie dwóch lat i nie ma pewności, że wkrótce zostanie rozstrzygnięty. Główny problem polega na tym, że elektrownie płaciły podatek za energię, choć zgodnie z prawem UE nie powinny. Ale jednocześnie wliczały go w koszty produkcji, a zatem w konsekwencji obciążyły wszystkich korzystających z elektryczności.
Jednocześnie elektrownie formalnie powinny otrzymać pieniądze, bo płaciły akcyzę wbrew prawu unijnemu, Polska zaś za późno dostosowała przepisy. Wprawdzie państwo gotowe było częściowo zrekompensować elektrowniom tę sytuację, zwracając nadpłatę w podatku akcyzowym od strat w przesyle energii za okres styczeń 2008 r. – luty 2009 r., ale resort finansów informuje o wstrzymaniu prac nad projektem ustawy w tej sprawie, zwrot zaś kosztowałby budżet ok. 903 mln zł wraz z odsetkami.
Ministerstwo przypomina, że ciężar podatku poniósł nabywca końcowy energii, a kwestię zwrotu akcyzy ma rozstrzygnąć Naczelny Sąd Administracyjny.
Sektor tłumaczy, że to władze zawiniły, nie zmieniając na czas przepisów, bo zgodnie z dyrektywą UE to dystrybutorzy, a nie elektrownie (czyli wytwórcy energii), powinni płacić akcyzę. Szefowie firm mówią wręcz, że gdyby nie wystąpili o zwrot nadpłaty, mogliby odpowiadać za działanie na ich szkodę. Spór narasta – urzędy celne nie zwracają nadpłaty, sprawy trafiają do sądów.
Wypłata całych 6,5 mld zł wydaje się nierealna. W opinii fiskusa zaś byłoby to dla elektrowni bezpodstawne wzbogacenie.