Przewoźnicy ostrzegają, że po 1 lipca, gdy na wybranych drogach krajowych zacznie obowiązywać elektroniczne myto, które w przeliczeniu na przejechany kilometr jest do dziewięciu razy droższe od winiet, będą musieli podnieść ceny przewozów nawet o 40 procent. Paweł Trębicki, dyrektor generalny spółki Raben Transport, specjalizującej się w międzynarodowych transportach całopojazdowych przytacza badania Capgemini Consulting, według których stawki transportowe wzrosły średnio na przestrzeni poprzedniego roku o 7,9%, nie osiągając jednak nawet poziomu z roku 2008. - Wydaje się, że wielu klientów subiektywnie odczuwa skalę podwyżek, odnosząc się do poziomu nominalnego i nie dostrzegając korekty w kontekście powrotu do poziomu równowagi, sprzed okresu kryzysu gospodarczego. Przy założeniu udziału ceny paliwa w kosztach przewoźników na poziomie 35-40%, już tylko z tytułu jego wzrostu, korekta za pierwszy kwartał powinna kształtować się w przedziale 3-4%.

Majowa liberalizacja niemieckiego rynku pracy i oczekiwany w związku z tym wzrost płac kierowców, jak również planowane na 1 lipca wdrożenie e-myta zwiększy skalę oczekiwanych podwyżek o kolejne 3-7% - szacuje Trębicki. Profesor SGH Wojciech Paprocki podkreśla, że branża transportowa ma niewielkie zyski i dlatego będzie musiała przerzucić wzrost kosztów na klientów. - Niedawne głośne upadki dużych firm transportowych pokazały, że próby ponoszenia kosztów samodzielnie miały katastrofalne skutki - dodaje dyrektor operacyjny Raben Polska Paweł Rymarowicz. Wzrostowi cen usług transportowych sprzyja także brak samochodów. - Dziś większość dużych spedycji ma problem z obsługą swoich klientów z powodu braku podaży ciężarówek, wszystko więc wskazuje, że ceny pójdą do góry - uważa prezes spółki Fine Dariusz Wakuła. W drugiej połowie roku skala podwyżek może być bardzo wysoka. Prezes Pekaes Jacek Machocki uważa, że rosnące ceny paliw oraz myto zmuszą do tak dużych podwyżek cen transportu, że zwiększą inflację.

Klienci już zapowiadają, że na podwyżki cen nie zgadzają się. - Spodziewane wzrosty są raczej wynikiem wzrostu kosztów paliwa, a ten na rynkach światowych oceniany jest, jako wybitnie spekulacyjny. Pozostaje więc mieć nadzieję, że ceny baryłki ropy w niedalekiej przyszłości spadną, w konsekwencji również stawki przewoźników, a klienci nie będą zmuszeni za te zawirowania płacić - uważa dyrektor ds. Planowania i Logistyki w Pepco Poland Wiesław Majewski. Dodaje, że presja cenowa na rynku detalicznym jest bardzo duża. Jest to odczuwalne szczególnie w segmencie dyskontowym. - Wobec tego nie spodziewam się, by koszty transportu samochodowego wpłynęły bezpośrednio na poziom cen detalicznych - przewiduje Majewski. Także prof. Halina Brdulak z SGH nie zgadza się z czarnymi przepowiedniami. - Ceny transportu wzrosną, lecz ich skala nie będzie aż tak duża, aby wpłynęły na inflację. W kosztach ogółem transport to 5-6 procent, więc nawet dwucyfrowy wzrost cen frachtów nie musi przełożyć się na wzrost cen towarów - przewiduje.

Rząd wprowadził myto na mocy unijnej Dyrektywy 2006/38 w sprawie poboru opłat za korzystanie z dróg i ustawy o drogach publicznych z 7 listopada 2008 r. W zależności od klasy czystości spalin (od najczystszych Euro 5 do najbardziej zanieczyszczających Euro 0) stawka za przejazd kilometra autostrady wynosi od 27 do 53 groszy dla pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 12 ton, zaś na drogach ekspresowych ceny wynoszą do 21 do 42 groszy. W przypadku winiety, prof. Magdalena Osińska z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu szacowała średni koszt przejechanego kilometra na 8 groszy.