Miesiąc temu Polska Izba Książki wysłała do ministra finansów list z prośbą o doprecyzowanie wykładni przepisów zawartych w znowelizowanej ustawie o VAT (od tego roku książki objęte są 5-proc., a nie 0-proc. podatkiem od wartości dodanej). Chodziło o to, by resort jasno stwierdził, czy, tak jak dotychczas, wydawcy mogą odprowadzać VAT i podatek dochodowy dopiero od książek już sprzedanych ostatecznemu klientowi (np. w księgarni), kiedy już wiadomo, ile wyniosły zwroty.

Przed zmianą przepisów wydawcy przekazywali książki do dystrybutora bez faktur, które wystawiane były dopiero dla tych książek, które już zostały realnie sprzedane. Wydawcy mają bowiem z dystrybutorami umowy zakładające długie terminy płatności, a do tego możliwe są zwroty niesprzedanych książek od dystrybutorów. Wydawcy dotychczas wprowadzali je do sprzedaży ponownie. To tzw. sprzedaż konsygnacyjna. Stawka VAT wynosiła 0 proc., więc moment wystawienia faktury nie miał większego znaczenia. – Teraz, gdy podatek wynosi 5 proc., wydawca powinien zapłacić VAT i podatek dochodowy w ciągu 120 dni od przekazania książek – tłumaczył „Rz" Piotr Marciszuk, prezes PIK.

Gdyby wydawnictwa książkowe miały postępować zgodnie z dosłownymi zapisami ustawy i zapobiegliwie opłacać VAT „z góry" za każdą transzę niesprzedanych jeszcze książek, mogliby mieć kłopoty z płynnością finansową. Dlatego zaapelowały do resortu finansów o doprecyzowanie przepisów. – Resort podtrzymał mechanizm sprzedaży konsygnacyjnej, to dla wydawców bardzo korzystna wiadomość – mówi Piotr Marciszuk.

Ministerstwo Finansów podało m.in., że 120-dniowy termin powstania obowiązku podatkowego wskazuje termin liczony od pierwszego dnia wydania towarów konkretnemu nabywcy. Jak dodaje, „dla hurtowni, przy określaniu momentu powstania obowiązku podatkowego, istotne jest bowiem, kiedy ta hurtownia wydaje książki konkretnemu odbiorcy. W tym przypadku pojęcie pierwszego dnia wydania obejmuje również sytuację, gdy zwrócone książki są ponownie wydawane".