Czy to już koniec modelu direct? Firmy oficjalnie nie zgadzają się z takim twierdzeniem. – Nieustannie szukamy rozwiązań, które zwiększą dostępność naszych ubezpieczeń. Jednak wsparcie rozwoju biznesu poprzez np. programy partnerskie jest tylko elementem strategii, który uzupełnia główne kanały dystrybucji, czyli telefon i Internet – mówi Agata Wiśniewska-Zaleska, dyrektor departamentu public relations w Link4.
Jednak eksperci widzą to inaczej. – Odchodzenie od biznesu czysto „directowego" to naturalna tendencja, która wcześniej wystąpiła w bankowości i na zachodnich rynkach ubezpieczeniowych. Nie ma już banków wyłącznie internetowych i wyłącznie tradycyjnych. Było tylko kwestią czasu, kiedy tak będzie z ubezpieczycielami. Nie wykluczam, że niedługo tzw. directy zaczną otwierać własne placówki, by być bardziej widoczne – mówi Wojciech Rabiej, współwłaściciel porównywarki internetowej Rankomat.pl, były członek zarządu Link4. Wskazuje, że już wielu ubezpieczycieli tradycyjnych zdecydowało się na uruchomienie sprzedaży przez Internet.
Przykładem są projekty Avivy TUO (Aviva Direct), STU Ergo Hestii (YouCanDrive – polisy tylko dla młodych kierowców) czy grupy Allianz (Allianz Direct). W modelu mieszanym od lat działa BRE Ubezpieczenia TU (sprzedaje polisy m.in. przez mBank i pośrednika Aspiro). Warto też wspomnieć portale: Uniqa24 należący do Uniqa TU czy też Benefia24 (Vienna Insurance Group).
W 2010 r. wartość polskiego rynku direct mierzona składką brutto zebraną przez działające na nim towarzystwa mogła sięgnąć 850 mln zł.
90 proc. przychodu dają ubezpieczenia komunikacyjne OC i AC. Na pozostałe 10 proc. przypadają składki z polis NNW, assistance, turystycznych oraz mieszkaniowych. Według Liberty Direct w bieżącym roku wartość rynku direct może przekroczyć 1 mld zł.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora p.rosik@rp.pl