Najnowsze dane GUS pokazują, że w kraju mamy 13 mln sztuk trzody, a do samowystarczalności potrzebujemy ok. 20 mln. – Produkcja wieprzowiny maleje w kraju, więc nie będzie wystarczającej podaży mięsa dla wszystkich zakładów. Jednocześnie rośnie popyt wywołany światowym wzrostem konsumpcji i liczby ludności. Mięso będzie drożało – mówi Tom Axelgaard, przewodniczący rady nadzorczej Poldanoru, jednej z największych firm rolnych w kraju.
W 2008 roku Polska z eksportera netto wieprzowiny przekształciła się w jej importera – wskazuje Fundacja Programów Pomocy dla Rolnictwa. Importujemy z Niemiec, Belgii i Danii ok. 500 tys. ton wieprzowiny rocznie. – To ogromny błąd Polski, że nie otworzyła się na dużą produkcję rolną. Wynikiem takiej polityki jest import mięsa nie tylko z zachodu Europy ale także z Brazylii. Lepiej jest mieć własne zaplecze surowcowe, jednak bez inwestycji nie uda się tego osiągnąć – dodaje Tom Axelgaard.
Wskazuje, że w ostatniej dekadzie nie było poważnych, dużych inwestycji w budowanie nowoczesnych ferm w Polsce, co wynika z obostrzeń prawa i nastawienia lokalnych władz. Podobną opinię ma Roman Miler, wiceprezes Polskiego Koncernu Mięsnego Duda.
– Spadek pogłowia wynika z zamykania małych hodowli, a profesjonalni producenci nie nadążają z zapełnieniem tej luki. Przepisy dotyczące zakładania dużych ferm są bardzo restrykcyjne, dla przedsiębiorców to droga przez mękę – mówi.
Duzi przedsiębiorcy są bardziej efektywni i lepiej zabezpieczeni przed zmianami cenowymi. Ceny zboża i pasz podwoiły się w ciągu roku, co oznacza, że wielu drobnych rolników nie jest w stanie teraz wytrzymać wzrostu kosztów i likwiduje produkcję. – O rozpoczętym spadku pogłowia trzody w gospodarstwach indywidualnych w drugiej połowie ubiegłego roku zadecydował nieopłacalny już wówczas chów. Ceny zbóż po zbiorach z miesiąca na miesiąc dynamicznie rosły, a ceny trzody malały – ocenia prof. Jan Małkowski z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.