Mało chętnych na auta z Chin

Chińskie samochody znalazłyby w Polsce nabywców, gdyby były tańsze od europejskich o co najmniej jedną trzecią

Publikacja: 13.07.2011 16:06

Mało chętnych na auta z Chin

Foto: Bloomberg

Choć produkty chińskie możemy spotkać nieraz częściej niż polskie, o samochodach z Państwa Środka słyszała zaledwie jedna trzecia Polaków. To i tak dużo: jeszcze sześć lat temu - zaledwie jedna piąta. Bardzo bardzo mała jest natomiast grupa, która takie samochody gdziekolwiek widziała.

Ale co dziesiątemu Polakowi nie przeszkadzałoby to w kupnie chińskiego samochodu. Według badania TNS OBOP, 11 proc. Polaków dopuszczałoby taką ewentualność wybierając pojazd. Ale jest warunek: musiałby być znacznie tańszy niż auto z Unii Europejskiej. A właśnie niska cena zakupu okazuje się najbardziej powszechnym skojarzeniem z chińskimi samochodami. Wśród osób, które słyszały o chińskich samochodach, przywołuje je 53 proc. badanych. Argumentem przemawiającym za zakupem byłyby także niskie koszty eksploatacji, podkreślane przez 17 proc. ankietowanych.

Czego nie spodziewamy się po chińskich samochodach? Na pewno nie wysokiej jakości: tylko 5 proc. uważa, że są to auta mogące jakością konkurować z produktami europejskimi. Jeszcze mniej - 4 proc. - zakłada, że są bezawaryjne. Zdecydowana większość Polaków nie ma także zaufania do bezpieczeństwa samochodów z Chin - tylko 7 proc. jest zdania, że są bezpieczne. Równie mały odsetek stawia na łatwość ich serwisowania.

- Skojarzenia z chińskimi samochodami są pochodną ogólnego wizerunku chińskich produktów. Nic dziwnego, że na pierwszy plan wysuwa się niska cena - mówi lider sektora badań rynku motoryzacyjnego w TNS OBOP, Magdalena Sawińska. W tej sytuacji, oczekiwania polskich nabywców są mocno wyśrubowane. - Badani spodziewają się, że samochody chińskich marek będą tańsze średnio o 36 proc. od marek zachodnich - dodaje Sawińska.

Na razie jednak wprowadzenie chińskich aut na polski rynek pozostaje bardziej w sferze projektów niż realizacji. Cherry Auto oraz Geely - dwaj potężni chińscy producenci negocjowali już inwestycję na warszawskim Żeraniu. Fabryka FSO mogłaby stać się przyczółkiem do chińskiej ekspansji na Europę. Z rozmów jednak nic nie wyszło.

Wydaje się, że dużo większe powodzenie mogą mieć przedsięwzięcia mniejsze. Jednym z nich jest produkcja pikapa Grand Tiger przez polsko-chińską spółkę z udziałem Pol-Mot-Warfama. Wyposażone m.in. w klimatyzację, dwie poduszki powietrzne, elektrycznie otwierane szyby i system ABS auto jako jedno z pierwszych chińskich w Europie uzyskało homologację. Grand Tiger to samochód przeznaczony m.in. dla rolnictwa, sadownictwa, przedsiębiorstw komunalnych oraz wszelkiego rodzaju firm usługowych. Do podobnych celów może być wykorzystywany chiński samochodów dostawczy marki DFM.

Ale niewykluczone, że do Polski trafią także auta, w których zastosowane są najnowsze technologie. Na rynek niedługo powinno trafić chińskie auto elektryczne BYD E6, wyposażone w baterie, które byłyby tańsze od tych w elektrycznych autach japońskich.

Biznes
Donald Trump przywraca plastikowe słomki. „Papierowe nie działają”
Biznes
Duńczycy mają pomysł. Zamiast Disneylandu ma być Hans Christian Andersenland
Biznes
Sprawa Cinkciarz.pl: klient złożył wniosek o upadłość spółki, prokuratura otwiera akta
Biznes
Rekordowe inwestycje rządu, nowe cła Trumpa i historyczny wzrost WIG
Biznes
Niemiecka zbrojeniówka przejmuje zwalnianych pracowników fabryk samochodów