Rz: Fujitsu jest podwykonawcą komponentów dla wielu japońskich firm. Czy po marcowym trzęsieniu ziemi odczuliście znaczący spadek zamówień?
SATORU HAYASHI:
Dziewięć naszych fabryk ucierpiało w wyniku trzęsienia ziemi. Mimo to udało nam się zamknąć rok fiskalny zakończony 31 marca dobrym wynikiem: zysk operacyjny wzrósł o niemal 50 proc. Jesteśmy jednak na tego typu okoliczności odpowiednio przygotowani – mamy specjalne programy działań na wypadek takiego kataklizmu. Jedna z naszych fabryk serwerów była ulokowana w rejonie Fukushimy. Natychmiast po trzęsieniu ziemi rozpoczęliśmy operację przeniesienia całej fabryki (linii produkcyjnych i systemu sterowania) do położonego 500 km na zachód Shimane. Już po dziesięciu dniach wznowiła ona produkcję daleko od pierwotnego miejsca położenia.
Czy nadal zauważacie jakieś skutki kataklizmu?
W zasadzie nie. Odpowiednie przygotowanie na wypadek takiej katastrofy pozwoliło nam zminimalizować straty. Niemniej jednak część naszych odbiorców odczuła przerwy w dostawach komponentów, jak choćby niektóre firmy motoryzacyjne w Niemczech. Wdrożenie planu awaryjnego sprawiło, że wszystkie nasze fabryki powróciły do normalnej działalności po 40 dniach od trzęsienia ziemi.