Reklama

Firmy ostrożne z opcjami walutowymi

- O opcjach walutowych możemy krótko powiedzieć tyle, że są doskonałym narzędziem, podobnie jak nóż. Odpowiednio wykorzystane są bardzo użyteczne, ale nieumiejętnie użyte mogą spowodować poważne obrażenia - zauważa Radosław Załoziński, dyrektor departamentu zabezpieczeń KGHM

Publikacja: 14.04.2012 13:08

Firmy ostrożne z opcjami walutowymi

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski Szymon Łaszewski

Sektor MŚP rezygnuje z opcji walutowych. Lepiej sytuacja wygląda wśród dużych korporacyjnych eksporterów, którzy nadal chętnie sięgają po opcje walutowe, aby zabezpieczyć swoje długoterminowe kontrakty. - Klienci MŚP rezygnują z zabezpieczania pozycji walutowej ze względu na relatywnie wysokie koszty takich transakcji, tym bardziej jak kwota do zabezpieczenia jest niska - mówi "Rz" analityk rynków finansowych PKO BP Mirosław Budzicki.

Firmy z sektora MŚP próbują stosować inne metody redukcji ryzyka walutowego. Jednym z popularniejszych sposobów minimalizowania ryzyka są zakupy komponentów do produkcji w walucie w której będą sprzedawane gotowe produkty. Najczęściej jest to euro. - W sektorze MŚP, często w firmach rodzinnych, zaufanie do inżynierii finansowej jest mniejsze i przekonywanie do używania takich instrumentów jest trudniejsze - tłumaczy „Rz" dr inż. Tomasz Wiktorski z Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli i firmy B+R Studio.

W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele banków. - Wielkie korporacje w dużym zakresie korzystały z opcji walutowych, nawet w okresie „nagonki" z 2008 r. Natomiast firmy z sektora MŚP korzystają głównie z kontraktów terminowych forward lub całkowicie unikają inżynierii finansowej - mówi „Rz" Marcin Groniewski z BZ WBK.

Zdaniem większości ekspertów najlepszym zabezpieczeniem przed ryzykiem walutowym dla polskich eksporterów i importerów są kontrakty terminowe forward oraz opcje walutowe, podkreślają przy tym, że zdecydowanie korzystniejsze są opcje. - Muszą być jednak używane jako element zabezpieczenia ryzyka walutowego, a nie jako gra hazardowa, jak to miało miejsce w 2008 r. - podkreśla Przemysław Barbrich ze Związku Banków Polskich.

Przed kryzysem z 2008 r. sektor MŚP chętniej korzystał z opcji walutowych. W okresie boomu na opcje pozwalano sobie jednak na działania z pogranicza spekulacji, korzystając z tzw. opcji „zerokosztowych". To okryło rynek opcji walutowych złą sławą.

Reklama
Reklama

„Zerokosztowa" strategia opcyjna składa się z połączenia dwóch lub więcej opcji walutowych (call i put). Dzięki odpowiedniemu złożeniu przeciwstawnych opcji, związane z nimi premie dla sprzedawcy opcji znoszą się, ale tylko gdy złoty jest stabilny. Podczas kryzysu z 2008 r. wiele firm uległo pokusie „darmowego" zabezpieczenia przed ryzykiem walutowym. Mechanizm polegał na jednoczesnym kupowaniu i sprzedawaniu opcji call i put. To zakończyło się dramatycznie dla wielu firm i konieczna była interwencja ministra gospodarki Waldemara Pawlaka. Bilans strat polskich firm był liczony w miliardach.

- Zamieszanie z opcjami „zerokosztowymi" brało się również z tego, że gdy, złoty się umacniał, produkcja dla eksporterów stawała się mniej rentowna i próbowano zrekompensować to na walucie za pomocą „składania" opcji walutowych - tłumaczy „Rz" pracownik instytucji finansowej.

Podstawową różnicą pomiędzy kontraktem terminowym forward a opcjami walutowymi jest element obligatoryjności. W kontrakcie terminowym trzeba wywiązać się z podpisanych ustaleń, natomiast w opcjach walutowych możemy od nich odstąpić. Za takie prawo trzeba jednak zapłacić tzw. premię opcyjną, która jest opłatą za usługę sprzedawcy opcji (np. bank czy dom maklerski). Cena premii nie jest stała. Duży wpływ na jej wysokość ma realność zakładanego scenariusza oraz termin realizacji. Na wysokość premii wpływa również stabilność kursu walutowego, czy nie było w ostatnim czasie gwałtownych wahań. Im bardziej zmienne są kursy walutowe, tym opcja jest droższa.

Sektor MŚP rezygnuje z opcji walutowych. Lepiej sytuacja wygląda wśród dużych korporacyjnych eksporterów, którzy nadal chętnie sięgają po opcje walutowe, aby zabezpieczyć swoje długoterminowe kontrakty. - Klienci MŚP rezygnują z zabezpieczania pozycji walutowej ze względu na relatywnie wysokie koszty takich transakcji, tym bardziej jak kwota do zabezpieczenia jest niska - mówi "Rz" analityk rynków finansowych PKO BP Mirosław Budzicki.

Firmy z sektora MŚP próbują stosować inne metody redukcji ryzyka walutowego. Jednym z popularniejszych sposobów minimalizowania ryzyka są zakupy komponentów do produkcji w walucie w której będą sprzedawane gotowe produkty. Najczęściej jest to euro. - W sektorze MŚP, często w firmach rodzinnych, zaufanie do inżynierii finansowej jest mniejsze i przekonywanie do używania takich instrumentów jest trudniejsze - tłumaczy „Rz" dr inż. Tomasz Wiktorski z Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli i firmy B+R Studio.

Reklama
Biznes
Tesla z zyskiem mniejszym o 23 procent. Musk ostrzega przed „trudnym” okresem
Biznes
Ciepłownie odegrają ważną rolę w transformacji
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Biznes
Prawnik dzieci Solorza o odwołaniach w Cyfrowym Polsacie: były podstawy
Reklama
Reklama