Początek poprzedniego tygodnia na parkietach światowych upłynął pod znakiem wyprzedaży akcji. Inwestorzy przestraszyli się piątkowej wiadomości z USA o wolniejszym, niż oczekiwano, wzroście liczby zatrudnionych, co zostało zinterpretowane jako sygnał, że również amerykańska gospodarka zaczęła łapać zadyszkę.
Kolejne dni nie przyniosły większej poprawy na rynkach. Inwestorzy musieli zmierzyć się m.in. ze słabymi danymi o bilansie chińskiego eksportu, które pokazały, że popyt wewnętrzny w tym kraju gwałtownie słabnie. Równie rozczarowujące dane z tego kraju napłynęły w nocy z czwartku na piątek i dotyczyły tempa wzrostu PKB?w II?kwartale. Okazało się, że chińska gospodarka powiększyła się „tylko" o 7,6 proc., czyli najmniej od trzech lat. Dlatego w skali całego tygodnia giełda w Szanghaju była jednym z najgorszych rynków wschodzących. Straciła blisko 1,7 proc. Jeszcze więcej, bo 1,75 proc., zniżkowała giełda w Bombaju, mimo że produkcja przemysłowa w Indiach w maju była o 2,4 proc. wyższa niż miesiąc wcześniej. W?kwietniu tempo wzrostu wynosiło tylko 0,1 proc.
Jeszcze gorzej, tracąc prawie 4 proc., prezentowała się giełda brazylijska. Inwestorzy nerwowo zareagowali na informacje o cięciu prognoz gospodarczych dla tego kraju, których dokonały największe banki inwestycyjne.
Pod kreską zakończyła też poprzedni tydzień większość wschodzących parkietów z Europy. Liderem zniżek był WIG20. Mocny spadek indeksu był jednak konsekwencją odjęcia od kursu akcji KGHM, który ma największy udział w WIG20, prawa do rekordowej dywidendy (28,34 zł na akcję). Zaskakująco dobrze radziła sobie za to giełda w Bukareszcie. Zwyżkowała o 2,85 proc., co było najlepszym wynikiem wśród rynków wschodzących. W zwyżkach, które były technicznym odreagowaniem tąpnięcia z wcześniejszego tygodnia, nie przeszkodziła nawet informacja, że produkcja przemysłowa w maju spadła o 0,6 proc., choć jeszcze miesiąc wcześniej rosła o 1,1 proc.