Tak wynika z ostatnich danych GUS pokazujących, jak wygląda zatrudnienie w przemyśle i w budownictwie w regionach po ośmiu miesiącach tego roku.
– Wciąż widać, jak budownictwo infrastrukturalne zwiększało zapotrzebowanie na pracowników, a tym samym zwiększyło dynamikę wynagrodzeń w województwach północno-wschodnich – przyznaje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka PKPP Lewiatan. Z danych GUS wynika, że najbardziej zatrudnienie w budownictwie (w firmach, gdzie pracuje od 10 osób) wzrosło oprócz Mazowsza właśnie w woj. warmińsko-mazurskim, świętokrzyskim oraz lubelskim. Widać też prace infrastrukturalne w woj. lubuskim. – Ale to nie znaczy, że płace w tych regionach są wysokie, chociaż rosły szybciej niż w innych województwach – dodaje ekonomistka.
Najbardziej, bo o ponad 6 proc., wzrosły płace na Warmii i Mazurach, chociaż średnie wynagrodzenie nieco ponad 3 tys. zł jest niższe o 700 zł niż przeciętnie w kraju i o 1,9 tys. zł niż na Mazowszu. – W przypadku Mazowsza najwięcej zarabia się w stolicy, a w sporej części województwa znacznie mniej – przypomina Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK. Sprawdził on, jak za podwyżkami płac szło w budownictwie podnoszenie wydajności pracy. Najlepsze okazały się firmy na Mazowszu, w woj. wielkopolskim i podlaskim. Najgorzej sytuacja przedstawia się właśnie w firmach z Warmii i Mazur. – Niestety dane dotyczące produkcji budowlano-montażowej za wrzesień mogą być wyjątkowo złe – przyznaje Tomasz Kaczor.
Z prognoz Adama Czerniaka wynika, że w najbliższych miesiącach pracę w budownictwie stracić może ok. 30 tys. osób.
– A wiele mikro- i małych firm przechodzi do szarej strefy i to spowoduje, że sytuacja działających legalnie stanie się jeszcze trudniejsza – dodaje Leon Hoffman z Cechu Rzemiosł Wielobranżowych w Rzeszowie. Zaznacza, że sytuacja dotyczy wielu branż, także usług.