Akcjonariusze Polskiej Miedzi o 11.00 zadecydują o powołaniu do rady nadzorczej trzech wybranych we wrześniu przedstawicieli pracowników. To trzech liderów związkowych, przy czym dwóch z nich nie uzyskało absolutorium za 2011 rok. Pytanie, co zrobi główny udziałowiec – skarb państwa. Poprzedni minister Aleksander Grad blokował związkowcom możliwość zasiadania w radzie wbrew wynikom wyborów. Mikołaj Budzanowski nigdy nie ujawnił swojej strategii.
Związki podzielone
To nie wszystko – pracownicy mogą uzyskać przedstawiciela w zarządzie. Rada nadzorcza KGHM zarządziła, że wybory członka zarządu reprezentującego pracowników odbędą się 13 i 14 lutego. Zgłaszani kandydaci muszą uzyskać co najmniej 15 proc. ogółu pracowników, natomiast wybory wygrywa osoba, która uzyska bezwzględną większość – przy czym, odmiennie niż przy wyborach członków do rady nadzorczej, kluczowa jest frekwencja. Musi wynieść co najmniej 50 proc.
Tu z perspektywy pracowników pojawia się problem, ponieważ dwa najpotężniejsze związki zawodowe mają zupełnie inne zdanie na temat powoływania przedstawiciela do zarządu. Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Miedziowego i „Solidarność" zrzeszają około 11 tys. z 18,4 tys. pracowników KGHM
Rada nadzorcza rozpisała wybory na wniosek ZZPPM, który złożył go jeszcze w maju tego roku. Zdaniem Ryszarda Zbrzyznego, szefa ZZPPM i posła SLD, konieczne jest wzmocnienie nadzoru nad tym, co dzieje się w miedziowym koncernie.
Jednak lider „Solidarności" Józef Czyczerski uważa, że w zupełności wystarczy reprezentacja pracowników w radzie nadzorczej. Stanowisko w zarządzie to jego zdaniem robienie kariery na plecach pracowników.