Wśród polskich firm rodzinnych widać podobne obawy, a zewnętrzny inwestor, nawet z mniejszościowym pakietem akcji, to wśród nich nadal rzadkość. W ostatnich latach przykładem takiego kroku był jubilerski W.Kruk, którego inwestorem został Enterprise Investors. Firma weszła na giełdę, a rodzina, choć mająca mniej niż 30 proc. akcji, nadal sprawowała nad nią kontrolę.
Ale w efekcie wezwania ogłoszonego w 2008 r. przez Vistulę firma z korzeniami sięgającymi 1840 r. została przejęta. Jednak w ostatnim czasie widać powrót rodziny Kruk na rynek biżuteryjny z marką Ania Kruk, pod którą sprzedawane są produkty z bardziej niekonwencjonalnych materiałów jak kauczuk, tworzywa sztuczne, drewno czy ceramika.
Różne strategie
– Firmy rodzinne w Polsce bardzo szybko natrafiają na barierę rozwojową: żeby rosnąć i inwestować potrzebują kapitału, którego większość z nich nie zdołała jeszcze zgromadzić – mówi Franciszek Hutten-Czapski, partner w warszawskim biurze BCG. –Poszukując finansowania, starają się sięgać przede wszystkim do źródeł, które wiążą się z najmniejszym ryzykiem utraty kontroli nad firmą: do funduszy unijnych lub kredytów bankowych – dodaje. Częściej wybierają też partnerstwo czy joint venture niż przejęcia.
Dlatego większość najbardziej znanych firm rodzinnych w Polsce, jak Mokate, Solaris, Laboratorium Kosmetyczne dr Irena Eris, Kler czy jubilerskie Apart czy Yes, wciąż pozostają własnością założycieli lub ich potomków.
– To, że inwestujemy własne pieniądze lub pochodzące z kredytów bankowych, absolutnie nie oznacza, że rozwijamy się wolniej. W porównaniu z konkurencyjnymi firmami jubilerskimi działaliśmy dużo dynamiczniej i od lat jesteśmy numer jeden w tej branży, otwieraliśmy systematycznie więcej salonów niż konkurencja, nasze wyniki finansowe były dużo lepsze – mówi Piotr Rączyński, prezes Apartu, lidera rynku jubilerskiego w Polsce.
Jednak są także przykłady innej strategii. W rodzinnej spółce A.Blikle mniejszościowe udziały kupił fundusz Vertigo. Dzięki temu firma pozyskała kilka milionów złotych, a cele strategiczne, czyli otwieranie nowych cukierni oraz nowych linii produktów luksusowych, pozostają bez zmian.