Jak powiedział Gomułka wtorkowa zapowiedź szefa rządu o tym, że w 2017 roku PKB przekroczy 2 biliony złotych, co oznacza jego podwojenie w ciągu dziesięciu lat, nie uwzględnia inflacji. "Premier Donald Tusk mówił o nominalnym wzroście PKB, a to jest wprowadzanie opinii publicznej w błąd. Należy pamiętać o tym, że na skutek inflacji siła nabywcza złotówki w ciągu dziesięciu lat, czyli od początku 2008 r. do końca 2017 r. znacznie spadnie" - wyjaśnił.
Główny ekonomista BCC odniósł się do zapowiadanego przez premiera planu "Polska po kryzysie+", efektem którego ma być uzyskanie w 2017 roku PKB przekraczającego 2 bln zł.
"Wpływ rządu na wzrost gospodarczy jest niewielki. Może nawet być negatywny i doprowadzić do kryzysu, czego przykładem jest kilka krajów basenu Morza Śródziemnego" - powiedział. Jak mówił, wzrost PKB wymaga reform liberalizujących polską gospodarkę. "Wiemy, że rząd Tuska ma z tym problemy. Zdaniem przedsiębiorców i ekonomistów tych reform jest zdecydowanie za mało" - podkreślił.
W opinii Gomułki sytuacja gospodarcza w Polsce powinna poprawiać się w najbliższych latach. "Po kilku latach spowolnienia gospodarczego, a w niektórych branżach kryzysu, powinniśmy oczekiwać i zapewne będziemy mieć do czynienia z dużo lepszą sytuacją gospodarczą, niż teraz. Rząd nie powinien traktować tej poprawy jako swoją zasługę" - ocenił. Nie zgodził się jednak z prognozami premiera, zgodnie z którymi w czwartym kwartale br. wzrost PKB może przekroczyć 2 proc., w całym 2013 r. 1,5 proc., a w pierwszym kwartale 2014 r. będzie na poziomie 3 proc.
"Prognozy, o których mówił we wtorek premier w kontekście tego i przyszłego roku, są trochę zbyt optymistyczne. Biorąc pod uwagę, że w pierwszym kwartale tego roku mieliśmy wzrost PKB poniżej 1 proc., w drugim półroczu możemy spodziewać się go w okolicach 1,5 proc. Ale z uwagi na niskie tempo wzrostu PKB w pierwszym półroczu br., w całym roku będzie on między 1 a 1,5 proc." - powiedział.