W 2011 r. zaczął produkcję tego 2-drzwiowego pojazdu, opartego na iQ Toyoty i liczył na sprzedawanie do 4 tys. sztuk rocznie mieszkańcom miast pragnącym dbać o środowisko, którzy chcieliby używać małego luksusowego samochodu, łatwego w parkowaniu.
Producent zażądał jednak trzykrotnie wyższej ceny od samochodu Toyoty — 32 tys. funtów (51 500 dolarów) — i sprzedał niecałe 150 sztuk. Klientów odstraszyła właśnie cena, zwłaszcza, że miniauto nie mogło chwalić się osiągami swej marki, która zyskała rozgłos dzięki sportowym samochodom DB5, używanym przez Jamesa Bonda w filmach z lat 60.
- Cygnet miał katapultować markę na nowy rynek, ale dwukrotnie wyższa cena z grubsza biorąc wobec wielu konkurencyjnych aut w tym segmencie oznaczała błąd w ocenie przez Astona Martina — uważa analityk motoryzacji w firmie doradczej IHS, Ian Fletcher. — Rynek maleńkich samochodów premium jest obecnie atrakcyjny dla producentów, ale Aston popełnił błąd sądząc, że atrakcyjny grill z przodu i modne wnętrze w czymś, co jest w zasadzie Toyotyą iQ skłoni ludzi do kupowania.
Firmy europejskie całkiem dobrze wypadają na produkowaniu luksusowych minisamochodów. Audi bardzo dobrze sprzedaje swój A1, Mercedes rozważa podjęcie produkcji, aby odebrać prymat BMW z jego Mini. Firma doradcza IHS przewiduje, że w 2013 r. zostanie sprzedane w Europie 594 tys. pojazdów miejskich i zakłada wzrost rynku do ok. 803 tys. do 2020 r.
Popularny w BBC program motoryzacyjny Top Gear i inne witryny samochodowe sugerowały, że Aston wszedł w segment samochodów miejskich, aby łatwiej spełnić unijne normy emisji salin i uzasadnić prace nad silnikami V8 i V12 dla swoich największych wersji DB9 i Vanquish.