Producent sprzętu łączności zatrudniający na świecie 72 tys. ludzi przedstawił plan zmniejszenia załogi o 10 tys., w tym o 900 we Francji, bo to ostatnia szansa wyjścia ze strat i zapewnienia firmie przyszłości.
Rząd tracący popularność z powodu rosnącego bezrobocia skrytykował te plany, a premier Jean-Marc Ayrault zasugerował, że mógłby użyć niedawnych zmian w kodeksie pracy do zablokowania wszelkich posunięć tej firmy we Francji.
- Bez większościowego porozumienia ze związkami plan restrukturyzacji nie zostanie zaakceptowany, bo ustawa daje teraz państwu możliwość działania — powiedział w rozgłośni Europe 1. — Chcemy negocjacji, które uratują możliwie najwięcej miejsc pracy, możliwie najwięcej zakładów. Wezwał Alcatela do zmiany planu, który obecnie przewiduje zamknięcie 2 zakładów i ewentualną sprzedaż trzech.
Zgodnie z ustawą o pracy, która weszła w życie w czerwcu rząd musi sprawdzać, czy pracodawca zawarł ze związkami umowę akceptującą zmiany. Jeśli nie, to państwo przystąpi do dogłębnego sprawdzania planu restrukturyzacji i dokona oceny, czy jest właściwy biorąc pod uwagę aktywa grupy i jej sytuację gospodarczą. — Jeśli nie będzie zgody administracji państwowej, to firma nie może zwalniać ludzi — stwierdził urzędnik z resortu pracy.
Przedstawiciel lewicowego związku CGT, Stephane Dubled nie bardzo wierzy w swobodę działania rządu, bo dotychczasowe doświadczenia wykazały, że rząd nie kwapi się z bezpośrednim angażowaniem się, a nowa ustawa jest zbyt świeża, aby można było ocenić jej skutki. — Państwo ma pewną władzę w zakresie podejmowania decyzji, ale jak dotąd nie zdobyło większego doświadczenia. A premier trochę przesadził — dodał.