Po osiągnięciu na zgromadzeniu ogólnym ICAO w Montrealu globalnego rozwiązania kwestii ograniczenia emisji spalin w transporcie lotniczym Komisja Europejska musi zmienić własną ustawę, która zmuszała przewoźników na świecie do kupowania praw do emisji w ramach systemu ETS. Komisarz ds. zmian klimatu, Connie Hedegaard przyjęła z zadowoleniem osiągnięty kompromis stwierdzając, że nigdy nie doszłoby do niego bez presji ze strony Unii. Ale problem w tym, że zacznie obowiązywać od 2020 r.
Na okres 2014-20 proponuje ona tymczasowe rozwiązanie obejmujące przestrzeń powietrzną Unii Europejskiej zamiast całych lotów do i z unijnych lotnisk. — Jest suwerennym prawem regulowanie transportu lotniczego w naszej przestrzeni powietrznej i wokół niej — oświadczyła. — Mam nadzieję, że nasi partnerzy spojrzą na to w duchu, w jakim zostało to przedstawione.
Gdy początkowa unijna ustawa o opłatach za emisje spalin w całych lotach do i z Unii weszła w życie w styczniu 2012, wywołała groźby wojny handlowej. Kraje spoza Unii, z Indiami, Chinami i USA na czele oburzyły się, że Unia naruszyła ich suwerenność narodową i zmusiły ją do zawieszenia ustawy na rok, aby dać agendzie ONZ, ICAO, możliwość wypracowania globalnego rozwiązania.
Indie i Chiny odmówiły dostosowania się do unijnej ustawy jeszcze zanim została zawieszona, a w Montrealu dążyły do jeszcze większego rozwodnienia jej. Chiny w proteście zablokowały dostawy samolotów Airbusa dla swych linii lotniczych.
Groźba powrotu do wojen handlowych
Jeden z negocjatorów z ICAO stwierdził kilka dni temu w Brukseli, że pobieranie opłat od przewoźników spoza Unii będzie problemem. — Jeśli Unia zadecyduje — a mam nadzieję, że nie — o pobieraniu opłat za emisje spalin od linii spoza Europy, to wrócimy do wojen handlowych — powiedział sekretarz generalny Organizacji Arabskich Przewoźników Powietrznych AACO, Abdul Wahab Teffaha.