Decyzja kończy kilkuletnią dyskusję o potrzebie zatrudniania w rosyjskich liniach obcych pilotów. Rosja ma kłopoty z wykwalifikowaną kadrą lotników od kiedy linie zmieniły TU i Ił-y na Airbusy i Boeingi. Przepisy do dziś zabraniały zatrudniania cudzoziemskich załóg, pomimo, że byłoby to efektywniejsze aniżeli tzw. „przyuczenie" pilotów, którzy całe życie sterowali radzieckimi maszynami.

Tymczasem ruch pasażerski w kraju rósł. W 2012 r rosyjskie linie przewiozły 74 mln pasażerów. 15 lat wcześniej, gdy przyjmowano Kodeks Powietrzny, ruch wynosił 26,2 mln podaje portal Lenta.

Przewoźnicy znaleźli się w klinczu. Przybywało pasażerów i lotów, ale nie pilotów. W 2010 r braki kadrowe kosztowały Aerofłot dziesiątki milionów dolarów, bo przeciążeni piloci wykonywali roczną normę (800 godzin lotu) w 10 miesięcy.

Teraz firmy będą mogły zatrudniać, ale najprawdopodobniej nowi piloci pochodzić będą z byłych radzieckich republik. Piloci z Zachodu są drodzy i mogą wybierać w ofertach z Azji i Bliskiego Wschodu. Nie będą też chcieli przechodzić osławionej lotnej komisji lekarskiej w Rosji. Ma ona jak najgorszą opinię w branży jako poniżająca i niekompetentna.