Dla Władysława Baumgartnera ostatnie cztery miesiąca były traumatyczne. Z luksusów w jakich żyją w Rosji szefowie największych koncernów, spadł do zimnej celi ponurego aresztu w Mińsku na Białorusi, a potem do izolatki nr 5 w areszcie w Moskwie.
Do Mińska menadżer poleciał w końcu sierpnia za zaproszenie białoruskiego premiera. Ale na lotnisku nie czekała na niego limuzyna z kierowcą, a śledczy z białoruskiego KGB. Białoruskie służby postawiły Baumgartnerowi zarzut przekroczenia kompetencji, zorganizowania grupy przestępczej, działania na szkodę BKK i próbę przejęcia kontroli nad koncernem. To białoruski producent nawozów potasowych - czwarty największy na świecie w tej branży. Baumgartner był szefem rady nadzorczej BKK.
W sprawie zatrzymania Baumgartnera interweniował Dmitrij Miedwiediew. Wicepremier Rosji Igor Szuwałow powiedział, że sytuacja „nie mieści się w żadnych ramach".
Ukalkali to największy konkurent BKK. Oba koncerny mają w sumie ok. 40 proc. światowego rynku nawozów potasowych.
Sprawy by nie było, gdyby nie decyzja Rosjan z września. Wtedy Uralkali (głównym udziałowcem był senator i miliarder Sulejman Kerimow) zerwał współpracę z BKK i zaczął samodzielnie sprzedawać za granicę swoje nawozy. Do tego czasu robił to za pośrednictwem BKK. Białorusini dobrze na tym zarabiali.